Blog:Niska inteligencja ofiary nie usprawiedliwia sprawcy
Niska inteligencja ofiary nie usprawiedliwia sprawcy
13 sierpnia 2022 | Kenex
Gdy media obiega informacja o jakimś oszustwie, prawie na pewno pojawi się Pan Rozsądny, który stwierdzi, że skoro ofiary się nabrały, to są same sobie winne. Trzeba było się uczyć, przeczytać dokładnie umowę, nie ufać osobie po drugiej stronie słuchawki itp. Zdarzają się nawet pochwały wobec oszustów - "skoro ludzie są tak głupi, żal nie skorzystać". Nie cierpię tej logiki.
Dla Ciebie oczywiste, ale nie dla każdego
Gdy niszczycielski huragan Katrina zmierzał do Stanów Zjednoczonych w 2005 roku, część mieszkańców postanowiła zostać w domach, zamiast się ewakuować. Budziło to ogromne zdumienie wśród rzeszy komentatorów - "jak można być tak nierozsądnym?". Gdy jednak nad tematem pochylili się naukowcy, odkryli kilka cech wspólnych dla tej grupy. Byli biedni, nie posiadali samochodu, nie śledzili mediów i mieli mało znajomych. Pomyśl nad tym. Gdy nie posiadasz samochodu, by szybko wyjechać z miasta, nie dysponujesz pieniędzmi na nocleg i masz mniejsze szanse dowiedzieć się o powadze zagrożenia, jest większe ryzyko, że postanowisz zostać.
Przytoczona historia pochodzi z książki popularnonaukowej "Najmądrzejszy w pokoju", która podsumowuje różne odkrycia psychologii społecznej. Zawiera cały rozdział poświęcony zagadnieniu wpływu sytuacji na zachowanie jednostek. Kultury indywidualistyczne mają tendencję, by nie doceniać czynników zewnętrznych na postępowanie osoby, co nazywamy podstawowym błędem atrybucji. "Podstawowym" dlatego, że jest tak częsty i powszechny.
W dobie Internetu człowiek zwykle śledzi media bliskie jego zainteresowaniom, więc zna typy oszustw odwołujące się do tego zagadnienia. Psycholog ma większe szanse znać mechanizmy wciągania ludzi do sekt, zaś chemik szkodliwość różnych substancji wypisanych na etykiecie. Zarówno psycholog jak i chemik może nie mieć pojęcia, na jakiej zasadzie działa phishing i dać się nabrać, mimo wysokiego IQ i specjalistycznej wiedzy ze swojej dziedziny. Czytelnik mediów o cyberbezpieczeństwie będzie zdziwiony, że ludzie nadal się nabierają. "Idioci! Przecież tyle o tym trąbią!". W jego bańce, owszem.
Co lato media obiega informacja, że kolejna osoba zostawiła dziecko albo zwierzę w nagrzanym samochodzie. Ludzie reagują podobnie: "Jak można być tak głupim?!". Moim zdaniem prawdopodobnie mamy do czynienia z niewielkim odsetkiem populacji, do którego nie dotarły informacje o powadze zagrożenia. Podobnie jak było z ofiarami huraganu Katrina w 2005 roku.
Wiedziałem! Na pewno?
Gdy dojdzie do tragedii, dynamicznie rośnie populacja Panów Rozsądnych, którzy mówią, że sprawa była oczywista od początku. Ale czy na pewno? Wyobraź sobie, że czytasz powieść kryminalną. Jeśli wiesz od początku, kto zabił, będziesz zauważać najdrobniejsze poszlaki sugerujące, że morderca jest winny. Ale gdy nie znasz sprawcy, będzie znacznie trudniej stwierdzić, czy dana rzecz jest wystarczającym dowodem, czy nie. Zapewne wiele osób będzie w jakimś stopniu podejrzana pod byle pretekstem. Odgadnięcie zabójcy robi się bardzo trudne.
To złudzenie, że po fakcie sytuacja była oczywista od początku, psychologia określa pewnością wsteczną. Gdy myślimy o przeszłych zdarzeniach, przeceniamy oczywistość elementów prowadzących do rozwiązania, oraz nie doceniamy szumu - innych hipotez, codziennych problemów, prozy życia.
Ludzie czasem piszą w Internecie, że bohaterowie filmu są idiotami, bo widzowie szybciej się domyślili rozwiązania sprawy morderstwa. Ale widz otrzymuje przefiltrowane widowisko, gdzie elementy nieistotne nie są pokazane. Nikt nie chciałby oglądać stugodzinnego filmu, gdzie zdecydowaną większość akcji stanowią zwyczajne decyzje do podjęcia - gdzie kupić obiad, jak ominąć korki, co zrobić wieczorem.
Gdy widzimy, jaką ktoś podjął decyzję, nie myślimy o ogromnym szumie, który w tym czasie towarzyszył ofierze. Zalewie informacji i decyzji, który utrudnił dostrzeżenie znaków ostrzegawczych.
Obwinianie ofiar
Ludziom towarzyszy nieracjonalne przekonanie, że świat jest w jakiś sposób sprawiedliwy, a tym samym ofiara zasługuje na to, co ją spotkało. W psychologii nazywamy je fenomenem sprawiedliwego świata.
Melvin J. Lerner, prowadząc badania w latach 60. i późniejszych, widział je jako kontynuację słynnego eksperymentu Milgrama z rażeniem prądem. Chciał odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób tyrańskie rządy mogą utrzymywać wysokie poparcie dla prowadzonych przez siebie represji.
Lerner zaobserwował, że społeczeństwo ma tendencję do obwiniania ofiar za ich cierpienie. Był zdziwiony, gdy widział wśród swoich uczniów pewną pogardę i złośliwość wobec osób ubogich. Jakby nie byli świadomi, że na ubóstwo składa się mnóstwo czynników, z czego wiele nie zależy od osoby. Pragnienie zrozumienia procesów, które odpowiadały za te zjawiska, skłoniło Lernera do przeprowadzenia serii eksperymentów.
W jednym z nich badani w dwóch grupach otrzymali historię relacji romantycznej między kobietą i mężczyzną. Obie historie były identyczne, nie licząc tylko zakończenia – pierwsza kończyła się gwałtem na kobiecie, druga oświadczynami mężczyzny. Badani z obu grup ocenili, że to zachowanie kobiety (identyczne) doprowadziło do tego rezultatu. W innym badaniu kobieta była rażona prądem podczas rozwiązywania trudnego zadania pamięciowego. Część badanych uznawała to za uzasadnione słabymi wynikami. Ale działa to też w drugą stronę. W eksperymencie wykazano, że gdy jeden z dwóch mężczyzn został wybrany losowo, aby otrzymać nagrodę za zadanie, obserwatorzy lepiej go oceniali. Nawet gdy zostali poinformowani, że odbiorca nagrody został wybrany losowo.
Wojna na inteligencję
Pan Rozsądny zdaje się tym wszystkim nie przejmować, bo wierzy, że jego "rozsądek" wystarczy do obrony. "Och, nigeryjski przekręt w skrzynce? Ja jestem zbyt inteligentny, by się na to nabrać! Jak ktoś się złapie, może winić wyłącznie swoją głupotę!". Sęk w tym, że nawet Pan Rozsądny z pewnością nie zna się na absolutnie wszystkim i nie śledzi absolutnie wszystkich rodzajów oszustw. Prędzej czy później spotka Pana Jeszcze Bardziej Rozsądnego, który będzie na tyle cwany, że wykorzysta lukę Pana Rozsądnego.
A nawet jeśli ofiara obiektywnie jest mało inteligentna, to co? Naukowcy są zgodni, że przynajmniej w jakimś stopniu na inteligencję wpływają geny i warunki życia płodowego. Czy uczeń jest winny, że nie ma siły przeczytać dłuższego tekstu, bo mama piła w ciąży dużo alkoholu? Warto też zaznaczyć, że trzeźwe wykrycie oszustwa mogą utrudnić zaburzenia psychiczne jak depresja lub schizofrenia - które nie muszą ominąć Pana Rozsądnego.
Podsumowanie
Kompletnie nie zgadzam się z obwinianiem ofiar. Oszuści powinni być tak samo potępiani, niezależnie czy poszkodowany miał IQ 69 czy 169. Istnieje wiele czynników, które sprawiają, że osąd Pana Rozsądnego jest niesprawiedliwy. Walczmy o społeczeństwo, gdzie domyślnym stanem jest uczciwość, a pojedyncze cwaniaki są jednoznacznie potępianie i ściganie. To znacznie przyjemniejsze niż realia, gdzie musisz mieć oczy dookoła głowy, bo jak ktoś Cię oszuka, "jesteś sam sobie winny".
Zobacz też
MiauBlog:
- Dobrowolne nie znaczy dobre
- Dlaczego warto wykształcić populację
- O złych rzeczach też warto wiedzieć
MruczekWiki: