16 446
edycji
m (+) |
Nie podano opisu zmian |
||
Linia 342: | Linia 342: | ||
W pewnym momencie z nieba zaczynają spadać worki z jasno-żółtym proszkiem. Nagle nie wiadomo skąd wiem, że to dzieło jakiegoś azjaty-miliardera. Jeśli ktoś się nawdycha proszku, uzależni się, dlatego mówię ludziom w pobliżu, by wstrzymali oddech. | W pewnym momencie z nieba zaczynają spadać worki z jasno-żółtym proszkiem. Nagle nie wiadomo skąd wiem, że to dzieło jakiegoś azjaty-miliardera. Jeśli ktoś się nawdycha proszku, uzależni się, dlatego mówię ludziom w pobliżu, by wstrzymali oddech. | ||
== Dziecięca zemsta == | |||
W tym śnie miałem ok. 10-12 lat i razem z innymi dzieciakami siedzieliśmy w klasie, która była zapuszczonym autobusem bez kół. Niektórzy podczas zajęć rozmawiali i rozrabiali. Po zajęciach, gdy wyszliśmy na zewnątrz, w okolicy pojawił się kot i bardzo szybko złapałem z nim takie porozumienie, że zaczął się do mnie przytulać. Inni byli pod wrażeniem moich umiejętności komunukacji ze zwierzętami i zostałem zaproszony do klubu. Klub ten to byli jednak oprawcy, którzy terroryzowali inne dzieci. Nie chciałem tego zrobić, więc spytałem, co, gdy odmówię. Odpowiedzieli, że będą tak gnębić mnie i moją rodzinę, że się wyprowadzimy. Ja odparłem, że pożałują grożenia mojej rodzinie i zadbam o to, by klub nie przetrwał nawet roku. Oprawcy nie potraktowali groźby poważnie. Wielki błąd. | |||
Zapadła noc. Akcja przeniosła się do klubu oprawców, którzy szykowali się do najazdu na moje mieszkanie. Porwali jakiegoś dzieciaka i próbowali wydusić od niego mój adres. W tym celu chcieli go zamknąć w klatce z wściekłymi psami, ale gdy tylko otworzyli drzwi klatki, psy momentalnie wyskoczyły i atakowały innych. Jednemu z chuliganów pies rozszarpał gardło, przez co zmarł na miejscu. Reszta w popłochu uciekła i przerwała akcję. | |||
Następny dzień. Przekonałem mamę, by razem ze mną poszła do domu szefa klubu. Gdy mama i ojciec chuligana rozmawiali, ja przyznałem przed szefem klubu, że odpowadam za wczorajsze zachowanie psów. Gdy rzekomo poszedłem do domu, tak na prawdę zakradłem się do klatki i nawróciłem psy. Zagroziłem też, że tylko się rozkręcam, bo na przygotowania miałem kilka godzin, więc niech pomyśli, co wymyślę później. | |||
</div> | </div> |