Blog:Mit darwinizmu społecznego

Mit darwinizmu społecznego
21 marca 2017 | Kenex


Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Postprawda Stop dnia 21 marca 2017.

Jako że Postprawda Stop jest martwe, postanowiłem przenieść tekst tutaj.

Gatunki opierające się na altruizmie są najliczniejsze i najlepiej prosperujące. Jeśli znasz osobę, która wyznaje zasadę „selekcji naturalnej”, gardzi cudzymi problemami i nie chce pomagać, przekaż jej naukowe fakty.

Darwinowi nie chodziło o bezduszność

W 1858 roku Alfred Wallace i Karol Darwin zaprezentowali koncepcję doboru naturalnego, inaczej zwaną walką o byt. Obaj doszli do niej niezależnie. Obaj wyraźnie zaznaczali, że „walka o byt” jest określeniem metaforycznym i nie należy interpretować go dosłownie.

Szkolny obraz ewolucji jako zasady „przetrwają najsilniejsi” jest bardzo dużym uproszczeniem. Darwin nie daje żadnych podstaw do odrzucenia współpracy i altruizmu. Nigdzie nie określa ich mianem nienaturalnych.

Termin „darwinizm społeczny” powstał w latach 80. XIX wieku i pierwotnie został użyty do krytyki filozofii społecznej „walki o byt” i „przetrwania lepiej przystosowanych”. Określenie było obraźliwe i wyśmiewające.

Jak zauważył Piotr Kropotkin w 1902: "Gatunki zwierzęce, w których walka pojedynczych osobników została zredukowana do najwęższych granic i w których praktyka wzajemnej pomocy osiągnęła najwyższy rozwój, są zawsze najliczniejsze, najlepiej prosperujące i najbardziej otwarte na przyszły rozwój. Wzajemna obrona istniejąca w takim przypadku, możliwość przeżycia do wieku starczego i gromadzenia doświadczeń, wyższy poziom intelektualny i dalszy wzrost umiejętności socjalnych zapewniają utrzymanie gatunku, jego rozszerzenie i następującą postępową ewolucją."

Altruizm jest naturalny i korzystny

Naukowcy dostrzegli u wielu organizmów zachowania ratunkowe. Wywołuje je sytuacja, gdy jednemu z osobników grozi poważne niebezpieczeństwo. Reszta towarzyszy, widząc to, podejmuje wysiłki, by mu pomóc. Narażają się przy tym na ryzyko okaleczenia, a nawet śmierci, nie odnosząc jednocześnie żadnych bezpośrednich korzyści.

Na przykład w 1956 r. opisano zachowanie ratunkowe u delfinów. Gdy jeden z członków został ogłuszony eksplozją dynamitu, dwójka towarzyszy podpłynęła do niego, podłożyła głowy pod jego płetwy piersiowe i uniosła go ku powierzchni morza. Dzięki temu ogłuszony zyskał możliwość oddychania. Głowy pomocników pozostawały pod wodą, w związku z czym sami musieli wstrzymać oddech. A mimo to nie rezygnowali z pomocy.

W roku 2011 zespół kierowany przez prof. Peggy Mason z Uniwersytetu w Chicago ogłosił wyniki swoich badań w „Science”. Wykazali, że szczury uwalniały z pułapki uwięzionego towarzysza. A nawet dzieliły się z nim potem smakołykiem. Uznali, że eksperymenty dostarczają „mocnego dowodu na biologiczne korzenie motywowanego empatią zachowania mającego funkcję niesienia pomocy”. I chociaż później część krytykowała, że nie jest to bezpośredni dowód na empatię, jednak widać wyraźnie, że pomaganie jest naturalne.

Stawianie dobra innych ponad własne jest instynktowne. Zapewnia przetrwanie gatunku. Gdy komuś pomożemy, oczekujemy później wzajemności. Gdy jej nie otrzymamy, następnym razem możemy nie pomóc oszustowi. Tak zachowują się psy, małpy, a nawet nietoperze. Dlatego ewolucja wypromowała altruistyczne nastawienie. Osobniki skore do pomocy mogły jednocześnie liczyć na częstsze wsparcie otoczenia. Psychopaci, czyli osoby bez poczucia winy i włączonej empatii, stanowią jedynie ok. 1-2% populacji.

Psychopaci niszczą firmy

Uważasz, że bycie bezwzględnym graczem w XXI wieku się po prostu opłaca? Z punktu widzenia jednostki może i tak. Ale zostawisz po sobie zgliszcza. Profesor Clive Boddy ze Szkoły Biznesu Uniwersytetu Middlesex w Londynie zajmuje się korporacyjnymi psychopatami, którzy ukrywają się w białych kołnierzykach. Wykazał szkodliwy wpływ takich osób na firmę.

Środowisko typowej korporacji nastawionej na krótkoterminowy zysk jest rajem dla psychopatów. Pewien brytyjski bank nawet celowo szukał takich pracowników, kierując się założeniem, że ich brak empatii zapewni większy spokój i obiektywizm analizy finansowej. W krótkiej perspektywie takie podejście może się opłacić. Na dłuższą metę prowadzi do… bankructwa.

Psychopaci zatruwają firmy, niszczą w nich atmosferę współpracy, manipulują ludźmi. Gdy mają stanowisko menedżerskie, prowadzą politykę dużej rotacji pracowników (częste zwolnienia „najsłabszych”). Przez to otoczenie ratuje swoje miejsca pracy, zaczyna kombinować, podkładać świnie współpracownikom. Wiele osób odchodzi na własną prośbę, bo nie może wytrzymać takiej atmosfery. Brakuje osób obytych w firmie, z dużym doświadczeniem i rozbudowaną siecią kontaktów.

Namacalnym przykładem jest potężna firma Enron, która upadła w 2001 roku. Okazało się, że kierownictwo w badaniach wykazało cechy psychopatyczne. Fałszowali księgowość, by móc sobie pozwolić na większe wydatki prywatne. Dla zasady co roku zwalniali 15% pracowników z najgorszymi wynikami, co doprowadziło do szaleńczej rywalizacji w firmie i braku zaufania wobec kogokolwiek.

Zobacz też

Linki zewnętrzne:

MiauBlog:

MruczekWiki: