Święta Przepustowość

Święta Przepustowość - pogardliwe określenie dla rozwiązań projektowych, które skupiają się wyłącznie na jak największej przepustowości samochodów. Ignorują przy tym inne aspekty jak wydajność transportu publicznego, komfort pieszych, zanieczyszczenie, hałas itp.
Przykłady
Przykładowe rozwiązania podpadające pod Świętą Przepustowość:
- Szeroka jezdnia i tyci chodnik
- Na skrzyżowaniu ze światłami danie bardzo krótkiej fazy dla pieszych oraz bardzo długiej fazy dla samochodów
- Kładki dla pieszych, wymagające od nich wspinaczki po schodach, zamiast normalnego przejścia dla pieszych
- Likwidacja linii tramwajowej, by dać więcej pasów samochodom (mimo że tramwaj przewozi znacznie więcej osób niż samochód)
Konsekwencje ulegania Świętej Przepustowości

Samochód jest wybitnie nieefektywnym środkiem transportu, jeśli porównamy zajmowaną przez niego przestrzeń do liczby przewożonych osób. To sprawia, że infrastruktura samochodowa nastawiona na maksymalizację przepustowości często wymaga bardzo dużej ilości miejsca. Dlatego ulice stawiające głównie na samochody stają się paskudnym miejscem dla wszystkich poza samochodem. Pieszy musi iść wąskim chodnikiem przy hałaśliwej ulicy, czekający na autobus musi się kisić jak sardynka przy aromacie spalin itp. Ludzie będą unikać takiego doświadczenia jak ognia, więc gdy tylko będą mogli, wybiorą podróż prywatnym samochodem. Wraz ze wzrostem liczby samochodów na drodze zacznie brakować na nie miejsca, więc w ramach walki o Świętą Przepustowość ponownie odbierze się przestrzeń innym, co zmotywuje kolejne osoby do przesiadki do samochodów itd.
W pewnym momencie dojdziemy do punktu, w którym inne formy przemieszczania się niż prywatne samochody będą postrzegane jako rzecz wyłącznie dla biedaków, których nie stać na samochód, przez co większość obywateli nie będzie chciała, by ich podatki były na to "marnowane" ("zamiast tego dodajcie kolejny pas do autostrady przecinającej miasto!"). Miasto składające się z siatki autostrad będzie potwornym miejscem do życia, dlatego każdy, kogo będzie stać, spróbuje wyprowadzić się na przedmieścia. To wydłuży jego czas dojazdu do pracy, więc będzie żądał przyspieszenia. Zamiast świateł - ogromnych skrzyżowań bezkolizyjnych. Zamiast przejść dla pieszych - kładek zmuszających do wspinaczki po schodach. Ludzie bez możliwości jazdy samochodem staną się więźniami własnego domu. Szczególnie dzieci, seniorzy oraz osoby niepełnosprawne. Wszędzie będzie daleko. Prawie nigdzie nie doprowadzi komunikacja miejska.