Przejdź do zawartości

Użytkownik:Kenex/sny wybrane: Różnice pomiędzy wersjami

+ Inwazja obcych z podziemnego oceanu
(+)
(+ Inwazja obcych z podziemnego oceanu)
Linia 236: Linia 236:


Okazało się, że 2 osoby przygotowały się do tego, żeby na tablicy rozpisać, kiedy będzie jakieś tam zaćmienie słońca. Gdy obie osoby skończyły wyliczenia i ksiądz je pochwalił za dobrą robotę, z ławki wstał [[Gal]] i oznajmił, że te obliczenia są błędne i zaćmienie nie może być takiego dnia. Podszedł, starł wszystko i rozpisał na nowo wszystko poprawnie. Ksiądz i reszta klasy była zamurowana. xD
Okazało się, że 2 osoby przygotowały się do tego, żeby na tablicy rozpisać, kiedy będzie jakieś tam zaćmienie słońca. Gdy obie osoby skończyły wyliczenia i ksiądz je pochwalił za dobrą robotę, z ławki wstał [[Gal]] i oznajmił, że te obliczenia są błędne i zaćmienie nie może być takiego dnia. Podszedł, starł wszystko i rozpisał na nowo wszystko poprawnie. Ksiądz i reszta klasy była zamurowana. xD
== Inwazja obcych z podziemnego oceanu ==
Byłem z kilkoma osobami w kościele i strasznie nudziłem się na mszy. Zwróciłem uwagę, że w czasach mojego dzieciństwa ludzi na niedzielnej mszy było znacznie więcej niż obecnie i rozmyślałem, że po powrocie podzielę się tym przemyśleniem na serwerze Pociągopolis. Ksiądz w pewnym momencie zamarł i od kilku minut nic nie mówił, tylko stał nieruchomo. Ludzie stracili cierpliwość i kolejno wychodzili. Gdy wracałem do domu, minęła mnie kobieta ekstremalnie ryzykownie jadąca na rowerze (prawie mnie uderzyła). Nie trzymała rękami kierownicy, więc gdy trafiła w krawężnik, zrobiła koziołka i... wpadła pod ziemię! Wyglądało to jak ten bug w grach, gdy postać spada pod mapę.
Podbiegłem na miejsce wypadku i okazało się, że kobieta jest uwięziona pod warstwą szkła, a pod nią znajduje się ogromny ocean. Nagle z dnia zrobiła się noc, a rośliny z dna oceanu zaczęły bardzo ładnie świecić na fioletowo. Byłem tym zachwycony, ale zauważyłem, że niebezpiecznie szybko do mnie zbliża się jakiś stwór. Rozbił szkło i wyskoczył na powierzchnię mówiąc coś niezrozumiałym językiem. Po kilku sekundach przestawił się na polski i zdziwionym głosem spytał: "Wy mówicie po polsku?". Ja odparłem, że od wieków tak mówimy, na co odpowiedział - "Bardzo ciekawe".
Razem z tym stworem ruszyłem dalej w stronę domu, ale jeden z czekających przed światłami zauważył, że czerwone jest absurdalnie długo. Uznałem to faktycznie za podejrzane i kazałem wszystkim uciekać. Słusznie. Po chwili ziemia w tej przecznicy zaczęła się rozpadać i cała okolica rozleciała się na kawałki, które spadły w dół. Przez powstałą dziurę wleciały istoty na latających deskach. Ich przywódca powiedział, że przybyli po jego syna, który został porwany przez ludzi.
Ciągu dalszego nie ma, bo obudził mnie budzik. :/


</div>
</div>