Warto głosować
2 sierpnia 2022 | Kenex



Nie chcesz iść na wybory, ponieważ w każdej partii lub kandydacie dostrzegasz poważne wady? Nie ma w tym nic dziwnego. Pewnie nigdy nie powstanie partia, która będzie idealnie odpowiadać twoim przekonaniom i potrzebom. Każda siła polityczna, by mieć szansę w demokratycznym pojedynku, musi stosować różne techniki wywierania wpływu. Często nie są do końca uczciwe, ale pomagają przekonać ludzi i tym samym zdobyć władzę.

Zanim jednak postanowisz zostać w domu, przeczytaj proszę poniższy tekst.

Zniechęcanie zwolenników rywala

Wyobraź sobie, że jesteś doradcą partii politycznej. Zbliża się kampania wyborcza i zastanawiasz się, jak wygrać wybory. Aby ustalić strategię, dzielisz ludzi na trzy grupy.

  1. Wierni wyborcy – osoby, które są bardzo oddane twojej partii i niemal na pewno na nią zagłosują.
  2. Niepewni wyborcy – osoby, które potencjalnie mogą zagłosować na twoją partię, ale musisz ich do tego przekonać.
  3. Urażeni wyborcy – osoby, które nie cierpią twojej partii. Mogą głosować w taki sposób, by przeszkodzić tobie w wygranej.

W przypadku jedynek oraz dwójek działania wydają się oczywiste. Pierwszych utwierdzasz w przekonaniu, że podejmują dobrą decyzję, a drugich próbujesz sobie zaskarbić. Ale co zrobić z grupą „3”? Przekonywanie ich nie ma większego sensu, bo i tak się nie uda. A więc co? Zignorować? Uznać za straconych? Niekoniecznie. To co obecnie robią politycy, to obrzucanie błotem sił politycznych, na które mogą zagłosować trójki. Jeżeli twoja partia dostanie 300 000 głosów, a wroga 310 000, to przegrywasz. Jeśli jednak wystarczająco skutecznie zniechęcisz trójki i wróg dostanie 290 000, wtedy z kolei ty wygrywasz. Ważne jest to, ile głosów dostaniesz, ale jeszcze ważniejsze jest, jak wypadasz na tle reszty. Dlatego opłaca się innych atakować.

Jeżeli więc myślisz sobie, że zostaniesz w domu, bo wszystkie opcje są okropne, być może jakaś partia uznała cię za trójkę. A więc udało jej się skutecznie zniechęcić ciebie do tych partii, które miały szansę na twój głos. Nie oddając głosu na żadną partię, robisz przysługę tej, której najbardziej nie znosisz.

W magazynie TVN24 można znaleźć ciekawy tekst sprzed kilku lat Polak odkrył polityczną bombę atomową. To koniec demokracji jaką znamy? opowiadający o aferze związanej z Cambridge Analytica. I chociaż trzeba zachować zdrową dozę sceptycyzmu, bo każda firma marketingowa twierdzi, że zna ludzi doskonale, to jednak pewien fragment świetnie tłumaczy, jak działa opisane przeze mnie zjawisko.

Firma aktywnie pomagała Donaldowi Trumpowi wygrać wybory prezydenckie, w których rywalizował z Hillary Clinton. Cambridge Analytica za pomocą mikrotargetowania ustaliła, gdzie mieszkają ludzie, którzy najprawdopodobniej zagłosują na Clinton. Byli to to m.in. Afroamerykanie oraz młode kobiety mieszające w dzielnicy Little Haiti w Miami. Firma wysłała więc do nich informacje o aferze związanej z Fundacją Clintonów. Wedle ustaleń New York Timesa fundacja miała przyjąć od rządu Algierii datki w wysokości pół miliona dolarów. Oficjalnie na pomoc ofiarom trzęsienia Ziemi w Haiti. Nieoficjalne - by zostać łagodniej oceniona z przestrzegania praw człowieka w dorocznym raporcie sporządzanym przez Departament Stanu, na czele którego stała Hillary Clinton. Cambridge Analytica dopięło swego. Wyraźna część potencjalnego elektoratu Clinton została w domu.

Oczywiście masz prawo uznać, że jakieś afery są zdecydowanym przegięciem i głosowanie na daną partię jest niemoralne. Rozumiem to podejście. Chcę jednak uczulić, jak działa polityka i w czyim interesie jest, by ludzie zostali w domu. Podejmij tę decyzję świadomie.

Na koniec jeszcze jedna uwaga - upewnij się, czy afera, którą cię zniechęca, nie jest wyssana z palca. To też się zdarza.

Zobacz też

MiauBlog:

MruczekWiki: