Blog:Komputery wszystkiemu winne...
Komputery wszystkiemu winne...
14.09.2022 | ZioPeng
Zapewne w życiu już nie raz mieliście taką sytuację, że wasz rodzic wraca z wywiadówki, trzyma w ręcach kartkę z ocenami cząsteczkowymi, którą sobie wcześniej przejrzał i zobaczył na niej armię jedynek, po czym oznajmił, że masz karę na komputer i nie chcę cię widzieć, że na nim siedzisz i że jedyne, co ma cię wówczas interesować, to siedzienie nad książkami. Ta, bo winy na pewno należy doszukiwać się w tej skomplikowanej maszynie wykorzystywanej do różnych celów... Oczywiście to tylko jeden z przykładów.
W szkole masz same jedynki? To na pewno przez ten komputer!
Myślę, że każdy przeciętny uczeń usłyszał takie słowa (może nie tak dosłownie przytoczone jak w tym nagłówku, ale z takim właśnie sensem) od swojego rodzica, gdy ten zobaczył jego oceny w dzienniku elektronicznym. Tutaj jest w sumie ciekawa rzecz do wspomnienia , bo właśnie te oceny są powodem, dla którego uczniowie, aby ukryć rodzicowi wgląd w oceny, zmieniają hasło do konta rodzica i nic mu o tym nie mówią.
Jako lepszy przykład mogę przytoczyć takie sytuacje z mojego życia: już nie zliczę, ile razy mój ojciec mówił , że "komputer powinien ci służyć do nauki, a nie jakieś głupie gierki!". Taa... bo wszystkie gry ogłupiają. Tutaj mogę chociażby przypomnieć, że istnieje też typ gier logopedycznych, które nauczają dziecka poprawnej wymowy (wymawiać poszczególne głoski itd.) poprzez zabawę. Akurat mój ojciec raczej nie miał zastrzeżeń, widząc, jak gram sobie w gry... z podręczników szkolnych :D.
Nie masz znajomych i ciągle siedzisz w domu? To pewnie przez ten komputer!
Pewnie w waszym życiu zdarzyło się usłyszeć i taki komentarz. Że ciągle siedzicie w domu przed tym "pudłem" i nigdzie nie wychodzicie, nikogo nie zapraszacie do siebie ani nic... Pewnie wasi rodzice wówczas myślą, że przy komputerze spędzacie czas bezproduktywnie (np. grając w jakieś głupie gierki). Zresztą wy możecie np. pisać ze znajomym czy grać w jakąś grę przez sieć, nawet z randomami. Plusy w postaci nawiązanych nowych znajomości zawsze mogą być, a jak się trafi jakiś toksyk, to zawsze można go zablokować.
No, jeszcze dochodzi tutaj kwestia - oczywiście - znajomych znanych IRL, czyli takich, których widujesz osobiście. I rodzicom raczej chodzi o nich. Oczywiście ja słyszałem od moich domowników narzekania, że ciągle jestem sam i w ogóle. Dlaczego tak twierdzili? Ano, dlatego, że nie widzieli, jak przyprowadzałem do domu jakiegoś kolegę czy koleżankę ani ja im nie mówiłem , że "idę do kolegi". Zresztą... w klasach, do których chodziłem, zawsze niestety znalazł się ktoś, kto mi dokuczył... A znajomych to ja mam w pracy (i jeszcze gdzie indziej IRL) i w Internecie. Moja siostra miała też zastrzeżenia, że "A skąd ty możesz wiedzieć, z kim ty w ogóle piszesz? Widziałeś jego zdjęcie?". A co mi da to, że zobaczę zdjęcie mojego rozmówcy? Będę miał tylko informację na temat tego, jak wygląda osoba, z którą prowadzę konwersację. I w sumie tyle. Bo nawet jak ktoś wygląda jak "typowy Seba", to z charakteru może być bardzo spoko człowiekiem.
No i jeszcze nie każdemu łatwo idzie nawiązywanie znajomości. Jeden, żeby łatwiej do kogoś zagadać, musi się wspomóc alkoholem, inny musi nabrać w sobie odwagi, a jeszcze inny robi to "po luzacku", czyli podchodzi i od razu zaczyna gadkę z upatrzoną przez siebie osobą. Ale to już jest spowodowane typem osobowości pojedynczego indywiduum niż tego, że ciągle przed tym komputerem siedzi, a potem się dziwić, że kolegów nie ma.... Przypomnę też, że są 3 skale introwersji: introwertyk (preferuje spokój i samotność), ambiwertyk oraz ekstrawertyk (preferuje otaczanie się ludźmi i poszukuje wrażeń).
Pamiętam też czasy podstawówki, kiedy jak zaprosiłem do domu jakiegoś kumpla (oczywiście za czyimś przymusem), to było to święto. Jedna wizyta była bardzo niezręczna. Kolega z klasy przyszedł do mnie do domu i bawiliśmy się chyba samochodami (budowaliśmy tor z prezentu, któy dostaliśmy chyba na Mikołajki itd.). Niezręczna, bo wtedy tak się czułem. Z innym kumplem już nie było tak niezręcznie, bo siedzieliśmy na starym PC, który wówczas miałem w przedpokoju, i oglądaliśmy na nim Włatców Móch. Oczywiście kolega był madafakerem, bo włączył nieocenzurowaną wersję odcinka Wykopki tego serialu dla dorosłych. Ojciec się tym raczej nie przejął, jak pamiętam (a niezbyt pamiętam, bo to było w czasach podbazy, czyli ponad 13 lat temu).
Masz wadę postawy? To na pewno wina komputera!
Ile razy się trąbiło w mediach, że dzieci przez nadmiar lekcji, jaki mają danego dnia w szkole, noszą w plecakach całą masę książek, przez co one potem muszą dźwigać te ciężary... Taki plecak może nawet ważyć 7 kg! Oczywiście powodem jest ten ciężar, a nie komputer! No ludzie... Niezbyt wiem, czym się kierują rodzice swoich dzieci, gdy oskarżają je o to. Zresztą fotele do komputera, które są obecnie na rynku, są wygodne, a nawet bardzo wygodne - od zwykłych foteli biurowych aż po - moim zdaniem jeszcze wygodniejsze - fotele dla graczy czy inaczej: "fotele gamingowe". Ja już siedziałem w swoim życiu na wielu fotelach biurowych, a teraz, już od sporego czasu, mam fotel gamingowy z poduszką pod głowę, zagłówkiem i poduszką montowaną na tym właśnie zagłówku. Dla mnie siedzenie na fotelu gamingowym to sam komfort, no ale bywa tak, że i za wygodę siedzenia trzeba zapłacić (za swój fotel dałem 729 zł). Także... wątpię, żęby tak wygodne meble były powodem do złapania wady postawy.
Słowo na koniec
Jak widać, komputer nie ma tu nic do rzeczy. Rodzicu, zamiast od razu za złe oceny czy rzekomą samotność twojego dziecka dawać mu karę na komputer, odbądź poważną rozmowę z nim - wtedy ci na pewno wytłumaczy, dlaczego tak jest, a nie inaczej. Zakazywanie dziecku korzystania z komputera zdecydowanie nie jest dobrym rozwiązaniem.