Blog:Bullying - palący problem, na który większość macha ręką
Bullying - palący problem, na który większość macha ręką
26 stycznia 2023 | Kenex
Ostatnio w mediach dużo mówi się o złym wpływie mediów społecznościowych na kondycję dzieci i młodzieży. Nie bezpodstawnie. Niestety mniej uwagi poświęca się równie szkodliwemu zjawisku - przemocy rówieśniczej.
Poniżej znajdują się trudne emocjonalnie treści
Zawartość: Przemoc, samookaleczanie, samobójstwa
Jeśli potrzebujesz pomocy, przydatne informacje (np. telefony wsparcia) znajdziesz tutaj. W pilnych sprawach możesz zadzwonić na pogotowie - 112 lub 999
Ogrom ludzi cierpi
Wedle raportu przygotowanego przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę oraz Uniwersystet Warszwski, 57% dzieci w wieku 11-17 lat doświadcza przemocy rówieśniczej. Skalę zjawiska widać nawet na serwerze Pociągopolis. W sondzie pytającej "Czy dokuczano ci w szkole?", wyniki były następujące:
- Tak - 6
- Rzadko - 2
- Nie - 0
Nie znam chyba nikogo, kto przeszedłby przez system edukacji, nie będąc chociaż świadkiem przemocy rówieśniczej. Ale jednocześnie prawie nie rozmawia się, jak ograniczyć skalę zjawiska.
Odrzucenie niesłychanie boli
Niezmiernie irytują mnie ludzie, którzy bagatelizują bullying, sprowadzając go do niewinnych psikusów. W psychologii istnieje paradygmat badań sprawdzających ludzką reakcję na odrzucenie. Wyniki dają do myślenia.
Naukowcy proszą ochotnika, by usiadł przed komputerem. Informują go, że za chwilę rozegra partyjkę online z dwoma innymi graczami. Zadanie jest proste. Gracze mają sobie podawać piłkę. Gra się uruchamia i na początku wszystko jest ok. Ale po pewnym czasie dzieje się coś dziwnego. Dwójka innych graczy zaczyna podawać między sobą, kompletnie ignorując badanego. Jak on się z tym czuje? Gdy monitorujemy reakcje fizjologiczne ciała oraz pracę mózgu, wyniki sugerują, że czuje się z tym BARDZO źle. O ile osoba dorosła zwykle szybko dochodzi do siebie, jest grupa badanych, u której cierpienie tylko narasta i narasta - są to nastolatki. Po eksperymencie naukowcy mówią, że tak na prawdę nie było innych graczy - wyłącznie sztuczna inteligencja. A eksperyment sprawdzał reakcję ludzkiego organizmu na odrzucenie. Jeśli chcesz o tym poczytać więcej, odsyłam do świetnej książki popularnonaukowej "Zachowuj się" (link do książki na lubimyczytac.pl).
Jako Homo Sapiens jesteśmy bardzo wyczuleni na sygnały odrzucenia. Wydaje się, że ewolucja ukształtowała nas tak, byśmy starali się utrzymać dobre relacje ze stadem. Gdy jakiś członek grupy zachowuje się nieodpowiednio, można wymierzyć mu bardzo brutalną karę - odrzucenie. Wystarczy, by rówieśnicy postanowili, że z daną osobą nie wolno się witać, by ofierze robiło się niesłychanie przykro (mój przypadek w gimnazjum).
Gdy przeczyta się relacje mobbingu w pracy, wiele rzeczy może wydawać się stosunkowo błaha. Są to np. pomijanie pracownika w komunikacji firmowej, unikanie przez resztę biura rozmów z pracownikiem, niezapraszanie pracownika na firmowe imprezy, negatywny feedback bez konkretów. Kilka miesięcy czegoś takiego często wystarcza, by zrobić z dorosłej osoby wrak człowieka, który nie może spać, ma zaniżoną samoocenę, myśli o samobójstwie, częściej bierze zwolnienia lekarskie. A zwróćmy uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, szkolni rówieśnicy są często znacznie bardziej okrutni niż współpracownicy biurowi. Po drugie, nastolatki po eksperymencie z piłką mają znacznie większy problem, by dojść do siebie, niż dorośli.
A ludzie wzruszają ramionami, bo "taki wiek" albo "szkoła życia". Ręce nie mają gdzie opaść. Wróćmy do raportu rozpoczynającego wpis. Badani, którzy doświadczyli przemocy rówieśniczej, ponad trzykrotnie częściej okaleczali się oraz siedem razy częściej podejmowali próby samobójcze. Oj tam, oj tam?
Dorośli bagatelizują, bo słabo pamiętają
Można się zastanawiać, dlaczego dorośli często nie traktują problemu z należytą powagą. Przecież też chodzli do szkoły, więc powinni pamiętać o swoim cierpieniu, prawda? No niestety nie. Pamiętają, że było dokuczanie. Ale nie pamiętają, JAK bardzo bolało.
Po ataku na World Trade Center rozpoczęto projekt naukowy "9/11 Memory Consortium", który miał za zadanie sprawdzić, jak ludzie będą pamiętać ten traumatyczny dzień. Przepytali 3000 ludzi w 7 miastach USA prosząc ich, by opowiedzieli gdzie byli i co myśleli, gdy dowiedzieli się o ataku. Te same pytania zadawano tym samym osobom po upływie roku, 3 lat i 10 lat od tamtych wydarzeń. Odpowiedzi porównywano, ale nie informowano badanych o zaobserwowanych różnicach.
Wyniki były bardzo ciekawe. Już po upływie roku zgodność z pierwszą relacją wynosiła tylko 61 procent. To wtedy zmiany były największe – w kolejnych latach badani tracili około 4,5 procenta dokładności rocznie. Co ciekawe znacznie więcej błędów dotyczyło przeżywanych emocji (60% zmian), niż faktów (40% zmian). Badacze zaobserwowali, że z czasem wspomnienia emocji wymieniają się – w miejsce faktycznie przeżytych podstawiamy te, które odczuwamy obecnie. Zwykle więc gwałtowne przeżycia towarzyszące tamtej chwili zmieniają się w naszej pamięci a znacznie chłodniejsze i bardziej analityczne podejście.
Możemy łatwo sobie wyobrazić, że ludzie pamiętają, jak ich przezywano. Ale wydaje im się, że to błahostka, którą się mało przejmowali. Chociaż tak na prawdę być może z lęku przed dręczeniem nie mogli spać i unikali chodzenia do szkoły.
Szkoły bagatelizują, bo mogą
Ostatnio myśląc o problemie dotarło do mnie, że o ile w przypadku mobbingu często odpowiedzialność przydziela się także firmom, szkołom udało się przekonać społeczeństwo, że odpowiedzialność leży wyłącznie po stronie jednostek oraz ich rodziców. Dzieci spędzają w szkołach kilka godzin dziennie, ale jednocześnie ciągle słyszymy, jak to nauczyciel ma za nic nie odpowiadać i to tragedia, gdy "roszczeniowi rodzice" mają czelność czegoś żądać.
Gdy firma toleruje u siebie mobbing, może mieć bardzo poważne problemy, jeśli pracownik przed sądem pokaże dowody nękania. Szkole nie grozi właściwie nic. Oprawcom też raczej wiele się nie stanie, bo to przecież "jeszcze dzieciak" i najwyżej mu się obniży ocenę z zachowania. Żeby przemoc rówieśniczą potraktowano poważnie, musi często przybrać ekstremalną formę jak brutalne pobicie albo wykorzystywanie seksualne. Jak ktoś zrobi aferę, bo koledzy nie pozwalają się witać z ofiarą, inni to wyśmieją jako trywializm. Chociaż analogicznie w firmie takie praktyki sądy uznają za mobbing.
Może dobrze byłoby pozywać szkoły za bullying w jej ścianach? U mnie w gimnazjum i liceum zdarzało się gnębienie w trakcie lekcji, pod oczami nauczycieli, a oprawcy nie ponosili najmniejszych konsekwencji. Jakby kilka szkół było zmuszone płacić odszkodowanie, to reszta może by się wystraszyła i zaczęła przeciwdziałać? Firmy przy podobnej presji wdrażały różne procedury antymobbingowe.
Dodatkowe przemyślenia
- Szkołom łatwo o problemy psychiczne młodzieży oskarżać gry albo media społecznościowe, bo zdejmują w ten sposób odpowiedzialność z siebie.
- Często oczekuje się, że ofiara dostosuje się do brutalnych reguł gry narzuconych przez oprawców ("nie przejmuj się", "po prostu oddaj"). A można oczekiwać dostosowania się oprawców do poziomu wrażliwości ofiary.
Zobacz też
MiauBlog:
MruczekWiki: