Blog:Dlaczego państwo powinno ograniczyć alkohol

Dlaczego państwo powinno ograniczyć alkohol
15 lipca 2024 | Kenex


Nawet jeśli nie obchodzi kogoś los drugiego człowieka, odczuje na własnej skórze, gdy coraz więcej pijanych ludzi będzie zaczepiać przechodniów, leżeć na ulicy, wymiotować na ściany, wydzierać się o trzeciej nad ranem, niszczyć cudze dzieciństwo, powodować wypadki komunikacyjne oraz zatykać szpitale.

Połączenia

Wyobraź sobie takie sytuacje:

  • Chcesz kupić w sklepie produkt, ale dowiadujesz się, że dostawa nie dotarła, ponieważ ciężarówka miała wypadek z pijanym kierowcą.
  • W pracy dostajesz niewspółmiernie ostry ochrzan od szefowej, ponieważ wcześniej wyprowadził ją z równowagi agresywny mąż alkoholik.
  • Otwierasz drzwi do mieszkania, a tam cała wycieraczka jest pokryta wymiocinami.

Widzisz schemat? Dzień zepsuła zupełnie obca Tobie osoba.

W naukach społecznych przydatna jest koncepcja stopni oddalenia. Stopnie wyglądają następująco:

  • Pierwszy stopień - znasz kogoś
  • Drugi stopień - znasz kogoś, kto zna kogoś
  • Trzeci stopień - znasz kogoś, kto zna kogoś, kto zna kogoś

I tak dalej.

Naukowcy odkryli, że często wystarczy jedynie kilka stopni oddalenia, by sięgnąć niemal dowolnej osoby w populacji[1]. Możesz mieć zupełnie gdzieś, że nieznana Ci osoba marnieje przez nadmiar alkoholu. Ale to i tak na Ciebie wpływa. Czy tego chcesz, czy nie.

Społeczeństwo to system naczyń połączonych. Losy zupełnie obcych ludzi czynią Twoje życie lżejszym lub cięższym.

Darwinizm społeczny

Darwiniści społeczni to osoby, które uważają, że każdy powinien się martwić jedynie o siebie i ewentualnie najbliższych ("przetrwają najsilniejsi"). Oburzają się, gdy mają zgodzić się na najmniejsze ustępstwo w trosce o ludzi z zewnątrz. Jeśli ktoś sobie nie radzi, to ich zdaniem wręcz powinien być ukarany nędzą albo śmiercią.

Osobiście nie cierpię tej ideologii. Miejscami zgodnymi z ich wyobrażeniami są przesmyk Darien albo Księżyc. Żyjąc w społeczeństwie zyskujemy bardzo wiele - stabilność, bezpieczeństwo i wsparcie. Ale to nie wzięło się znikąd. Gdy każdy zacznie gardzić podawaniem pomocnej dłoni, sam takowej również nie otrzyma, jeśli wpadnie w tarapaty. Gdy każdy będzie myśleć tylko o sobie, wszyscy spoza najbliższych będą ogromnym zagrożeniem. Życie zacznie przypominać filmy o apokalipsie zombie.

Ideologia darwinizmu społecznego jest do tego ogromnym hamulcowym budowania zaufania uogólnionego, który jest bardzo ważnym składnikiem fajnych społeczeństw. Więcej o tym pisałem w Polska pilnie potrzebuje zbudować zaufanie społeczne.

Krzywda dzieci

Niektórzy uważają, że dorosły człowiek ma prawo zapić się na śmierć. Jest dorosły i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Ale co z jego otoczeniem? Co z jego dziećmi?

Nieraz w Internecie można poczytać mądrości, że w trosce o dzieci powinno się wymordować wszystkich pedofilów. Sęk w tym, że nawet jeśli wykryjemy i wyeliminujemy każdego z pociągiem seksualnym do dzieci, maluchy nadal będą wykorzystywane seksualne. I to wcale nie tak rzadziej, jakbyśmy oczekiwali. Jak to możliwe?

Większości czynów pedofilnych nie wykonują kliniczni pedofile. Jaka jest więc najczęstsza przyczyna, że ktoś zaczyna krzywdzić dziecko? Nadużywanie alkoholu!

W tym miejscu mogę odesłać do świetnego wywiadu w portalu OKO.press, który dobrze tłumaczy zawiłości związane z pedofilią: Pedofilia nie jest jedyną przyczyną czynów pedofilnych. Większości sprawców chodzi o coś innego.

Społeczeństwo chcące chronić dzieci, powinno więc wziąć sobie do serca ograniczanie spożycia alkoholu w populacji. Im mniej pijaństwa, tym mniej ofiar. To pomoże nawet lepiej niż wytropienie wszystkich pedofilów!

Koszty zewnętrzne

Spotykam się czasami z poglądem, że alkoholizmu nie należy ograniczać, bo niektórym biznesom będzie przykro. Może i tak. Tylko warto zdać sobie sprawę, że biznes ma paskudną cechę - stara się prywatyzować zyski i uspołeczniać koszty. W języku ekonomicznym warto poznać pojęcie externality - przeniesienie korzyści lub kosztów na zewnątrz. Zwykle bez pytania owego zewnątrz.

Jeśli fabryka truje powietrze, to sama zarabia na tworzonym produkcie. Ale społeczeństwo musi ponosić koszty zepsutego powietrza. Ludzie zaczynają się gorzej uczyć i pracować, częściej chorować, podejmować głupsze decyzje. Gdy mieszkańcy powiedzą dość i wymuszą duże zmiany w fabryce albo jej wyburzenie, niewątpliwie zarządowi będzie przykro. Ale co z tego? W imię prywatnego zysku kapitalistów wolno niszczyć okolicę?

Podobnie jest z alkoholem. Niektórym będzie smutno, że muszą ograniczyć dostępność alkoholu. Ale nieskrępowana sprzedaż może prowadzić do czegoś gorszego - zniszczenia społeczeństwa.

W dystopijnej przyszłości jakiś tam sklep raduje się po sprzedaży rekordowej liczby flaszek, a tymczasem Ty musisz:

  • Unikać pijanych namolnie zaczepiających przechodniów
  • Mijać leżących ludzi oraz wymiociny
  • Słuchać drących się pijaków o trzeciej nad ranem
  • Częściej stać w korkach z powodu wypadków
  • Dłużej czekać na wizytę do lekarza

Czy nie irytuje Cię perspektywa, że musisz znosić powyższe punkty tylko dlatego, by ktoś inny więcej zarobił?

Drobne wyrzeczenia

Co warto w tym miejscu podkreślić, znamy skuteczne metody zmniejszania konsumpcji alkoholu, które nie wymagają ogromnych wyrzeczeń od nie-alkoholików.

W ostatnich dekadach rozwija się nurt badań sprawdzający, jak zaaranżować otoczenie, by obywatele podejmowali lepsze decyzje. Jak zwraca uwagę Dan Ariely w swojej książce "Potęga irracjonalności", ludzie są przewidywalni w swojej nieracjonalności. Różne osoby popełniają podobne błędy. Możemy więc zorganizować przestrzeń wokół nas tak, by nasza tendencja do błędów nie wyrządzała wielkich szkód, a nawet nam służyła. Może to nie wymagać od nas niczego - nadal postępując bezmyślnie będziemy działać mądrzej.

Gdy otwieramy sklep, musimy jakoś rozłożyć towary. No i okazuje się, że ogromne znaczenie ma, co jest na linii wzroku, a co bardziej ukryte. Wystarczy, że piwo nie będzie na wierzchu, nie będzie promowane na krzykliwych plakatach i już mniej ludzi się na nie zdecyduje.

Co ciekawe, nawet taka ingerencja niektórych oburza, co jest bardzo niepokojące. Wyobraź sobie, że idziesz z nadmuchiwanym kołem plażowym koło rzeki i akurat widzisz, że obcy się topi. Oburzanie się na ustawienia alkoholu poza linią wzroku jest dla mnie odpowiednikiem nierzucenia koła, by ratować cudze życie. Jeden człowiek musi sięgnąć po piwo w mniej wygodnym miejscu by ocalić bliźniego oraz jego stopnie oddalenia. Smutne, że dla niektórych "i tak nie warto".

Oprócz aranżacji przestrzeni istnieją też inne metody np. zakaz reklam alkoholu, zakaz sprzedaży we wskazanych godzinach. Warty uwagi jest zakaz promocji. Szczególnie niebezpieczne są oferty typu "kup 3 piwa, czwarte dostaniesz gratis". Niejedną osobę zachęci to do wypicia więcej niż normalnie by wypiła. Zdecydowanie powinniśmy unikać wszystkiego, co sprzyja impulsywnemu, nieplanowanemu kupowaniu alkoholu.

Edukacja to za mało

Dość często spotykam się z prostą propozycją rozwiązania wszelkich problemów za pomocą jednego, genialnego triku - chodzi o edukację. Wielu chciałoby zamknąć dyskusję odprawieniem rytuału "trzeba edukować". Ale to błąd.

Chociaż niewątpliwie kształcenie ma swoją wartość, samo w sobie nie wystarczy. Ludzie zazwyczaj doskonale zdają sobie sprawę, że alkohol jest niezdrowy, że uzależnia, że niektórym zniszczył życie. Ale i tak go piją. Albo z przyczyn społecznych, albo z potrzeby regulacji emocji albo z powodu uzależnienia. Tak czy siak sama wiedza nie wystarczy, by z tymi czynnikami wygrać. Jeśli nie chcemy, by rzesze ludzi popadło w alkoholizm, musimy także kształtować otoczenie.

Warto edukować, ale nie warto polegać wyłącznie na edukowaniu. Więcej o tym pisałem w Edukacja to nie panaceum na wszystko.

Siła państwa

Dlaczego alkoholizm to sprawa państwa? Bo państwo ma specyficzne narzędzia zapewniające większą skuteczność. Nawet jeśli w swoim sklepie schowasz alkohol, czy zrobią to wszyscy inni? Aby coś wymusić na wielkim obszarze, potrzebne są instytucje, które będą w stanie to nakazać oraz skontrolować.

Niektórzy oburzają się na każdy pomysł interwencji państwa w "wolny rynek", ale jak trafnie zwraca uwagę południowokoreański ekonomista Ha-joon Chang:

Kiedy więc wolnorynkowi ekonomiści mówią, że nie powinno się wprowadzać pewnej regulacji, bo ograniczyłaby ona »wolność« na jakimś rynku, to po prostu wyrażają polityczną opinię o tym, że odrzucają prawa tych, których proponowane ograniczenia miałyby bronić. Zakładają ideologiczną maskę, która ma nas przekonać, że prowadzona przez nich polityka nie jest tak naprawdę polityczna, ale stanowi obiektywną ekonomiczną prawdę, podczas gdy polityka innych ludzi jest polityczna. A tak naprawdę wolnorynkowi ekonomiści są w równym stopniu politycznie motywowani, co ich oponenci[2].

Wielu wierzy, że naturalnym stanem się wolny rynek. Ale jaki rynek? Taki, gdzie można zatrudniać ośmiolatków do całodniowej pracy w kopalni? Taki, gdzie wolno handlować głosami wyborczymi? Taki, gdzie legalne są usługi złodziejskie?

Znane nam ludzkie społeczności od niepamiętnych czasów miały jakieś zasady. Warto poczytać chociażby artykuły Kody moralne oraz Hipoteza roju. My nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele rzeczy jest uregulowanych (poprzez presję społeczną lub prawo), ponieważ te regulacje są tak oczywiste, że ich nie widzimy. Ponad 10 lat temu w Polsce była drama o zakaz palenia w restauracjach. Ewa Kopacz i Krzysztof Bosak protestowali przeciwko zamachowi na wolność. Miała nadejść fala bankructw i bezrobocia. Czy teraz ktoś jeszcze o tym pamięta? Wszyscy przywykliśmy, że w restauracji się nie pali i tyle. Tak jak przywykniemy do ograniczeń alkoholu.

Podsumowanie

Społeczeństwo to system naczyń połączonych. Upadek jednego człowieka może za sobą pociągnąć lawinę. Jeśli nie uważasz, że ochrona bliźnim się należy, to pamiętaj, że ochrona bliźnich po prostu się opłaca. W zepsutym społeczeństwie żyje się gorzej także tym, którzy mają społeczeństwo w dupie.

Finlandia to państwo znane z tego, że swoich obywateli bardzo wspiera np. dając bezdomnym mieszkania. Gdy pyta ich się, dlaczego to robią, odpowiadają - "Nie stać nas na to, by nie pomagać". Lepiej pomóc bezdomnemu, by przestał sprawiać problemy, zaczął pracować i płacił podatki. Niektórzy widzą pomoc jedynie jako koszty. A to przecież ogromne zyski!

Zobacz też

MiauBlog:

MruczekWiki:

Przypisy

  1. Dla zainteresowanych polecam wstukać w wyszukiwarkę hasła o sześciu stopniach oddalenia.
  2. https://krytykapolityczna.pl/kraj/centrum-nie-idzie-na-kompromis-markiewka/