Blog:Praca domowa - a po co to komu, na co to komu...
Praca domowa - a po co to komu, na co to komu...
4.09.2022 | ZioPeng
Praca domowa, czyli coś, czego raczej nie lubi żaden uczeń. Jest to coś, co marnuje czas młodego człowieka, który mógłby go przeznaczyć na robienie rzeczy, na które ma ochotę, na rozwijanie swoich zainteresowań. Uczniowie szkół też mają swoje sposoby na odrabianie pracy domowej - spisują od kolegi/koleżanki, spisują z Internetu albo pytają na stronach oferujących wzajemną pomoc uczniowską (np. Brainly (kiedyś Zadane.pl)). Raczej nieczęsto odrabiają ją w domu, prędzej robią to na przerwie między lekcjami, w drodze do szkoły np. autobusem, na lekcji religii czy na WF-ie, gdy nie uczestniczą danego dnia w zajęciach. W przypadku odrabiania lekcji w domu bywa tak, że uczeń po parunastu minutach ma już ją odrobioną albo spędza nad nią prawie cały dzień i kończy ją odrabiać dopiero wieczorem. Nauczyciele oczekują, że zadając pracę domową, uczeń ruszy mózgiem i będzie miał jakiś własny wkład w odrobienie pracy domowej. Wyjątkiem mogą być tutaj przedmioty, które uczniowi faktycznie przydadzą się w przyszłości, po opuszczeniu szkolnych murów, chociażby w momencie, gdy będzie stawiał kroki w karierze zawodowej (np. informatyka czy język angielski). Taki przypadek jest raczej spotykany u tych najlepszych uczniów w danej klasie. A przeciętny uczeń, gdy będzie w trakcie odrabiania pracy domowej, nie będzie sam się wysilał, tylko pozyska w jakiś sposób (patrz wyżej) gotową odpowiedź. Gdy nadchodzi ten kulminacyjny moment, kiedy nauczyciel sprawdza pracę domową (na to też nauczyciele mają różne sposoby), to potem może pojawić się niepewność, że nauczyciel może dopytywać się, czy praca domowa została wykonana przez niego samodzielnie. Uczeń oczywiście będzie kłamał, żeby nie dostać oceny niedostatecznej. Jednak bywają przypadki, że nauczyciel sprawdzi to sam i wystawi uczniowi jedynkę za niesamodzielnie wykonaną pracę domową. Jak oceniana jest wykonana praca domowa ucznia? To - wydaje mi się - już zależy od nauczyciela. Jeden może ją tylko "odhaczyć", inny może postawić konkretną ocenę. A za jej brak dostajesz ndst i nawet nie ma o czym dyskutować.
Za pomysłodawcę tego rodzaju tortur uważa się włoskiego nauczyciela, Roberta Nevilisa, który zadał ją poraz pierwszy w 1905 roku w ramach kary swoim uczniom.
W niektórych krajach, np. Finlandii czy Japonii, owszem, istnieją też prace domowe, jednak nie ma za nie stawianych ocen. We Francji prace domowe stanowią walor motywacyjny, który ma zachęcić ucznia do dalszej pracy, mają wykształcić w nich takie nawyki. W Japonii czy Finlandii uważa się, że prace domowe nijak nie motywują ucznia. Można? Można.
Dodatkowo prace domowe potrafią wpłynąć negatywnie na ucznia. Może on odczuwać zmęczenie, brak chęci na cokowiek, apatię, nudę, złość czy nawet depresję, a w najgorszym wypadku mysli samobójcze. No i praca domowa potrafi też krzyżować uczniom plany. Nauczyciel żyje w przekonaniu, że jeśli zada uczniowi pracę domową, to ten jedyne, na czym na się danego dnia skupić, to tylko ta praca domowa. I jego nie interesuje to, że uczeń ma też zadania domowe z jego przedmiotów. I koniec. Kropka. Jeszcze dochodzi tutaj durna logika nauczycieli: "Mój przedmiot jest najważniejszy, resztę możecie olać.". Problem w tym, że uczeń marnuje w ten sposób swój czas, który mógłby przeznaczyć na aktywności, które wymieniłem na początku tego wpisu.
Zobacz też
MiauBlog:
MruczekWiki: