Blog:Jak czytać sondaże?
Jak czytać sondaże?
3 maja 2017 | Kenex
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Postprawda Stop dnia 3 maja 2017.
Jako że Postprawda Stop jest martwe, postanowiłem przenieść tekst tutaj.
Media mają tendencję do zbyt pochopnego interpretowania sondaży. W dodatku mogą dopasowywać metodę badania, by uzyskać bardziej satysfakcjonujący wynik. Oto ważne kwestie, na które należy zwrócić uwagę.
To wahanie czy trend?
Analitycy giełdowi przyjmują, że wahania notowań są naturalne i nie muszą świadczyć o długotrwałym trendzie.
Analitycy zaznaczają na wykresach szczyty (miejsca, gdy notowania osiągają najwyższe wartości) i dołki (najniższe). Na przykład jeżeli w pięciu kolejnych sondażach mamy wyniki: 34,32,28,29,31, to widzimy, że 28 jest najniższy, bo potem wartości zaczynają rosnąć. Następnie analitycy sprawdzają, jak zmienia się poziom kolejnych szczytów/dołków. Jeżeli pozostaje zbliżony, to trendu nie ma. Są tylko wahania.
Niedawno w mediach szeroko komentowane były sondaże, które pierwszy raz od 2015 roku wykazały przewagę PO nad PIS. Niektórzy sugerowali tym samym początek końca obecnego rządu. Emocje są jednak przedwczesne. Dopiero w dłuższej perspektywie możemy ocenić trend. Cierpliwości.
Gdzie umieszczono niezdecydowanych?
Warto zwrócić uwagę, co w danym sondażu zrobiono z osobami, które nie wiedziały, na kogo zagłosują.
Różnicę wyraźnie widać, gdy porównamy 2 sondaże Kantar Public z marca 2017. Pierwszy powstał na zamówienie Gazety Wyborczej, drugi dla wPolityce i wSieci (mediach faworyzujących PIS). W pierwszym osoby niezdecydowane po prostu znalazły się na osobnym słupku. W drugim ich głosy zostały proporcjonalnie rozłożone między wszystkie partie, przez co najwięcej zyskał prowadzący jeszcze PIS. Dzięki temu dystans między PIS i PO był znacznie większy niż w pierwszym, co dało wrażenie przytłaczającej przewagi partii rządzącej.
Jak sformułowano pytanie?
Odpowiednio sformułowane pytanie może wywierać określone wrażenie na badanych i skłaniać ich ku innej odpowiedzi.
Ordo Iuris, radykalnie katolicka organizacja, zleciła w lutym IPSOS przeprowadzenie sondażu, który potem przedstawiło „Wiadomości” TVP jako dowód, że Polacy nie popierają aborcji (60% przeciw). Ale spójrzmy na pytanie: „Czy popiera Pan(i) pełną ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia?”. Już pomijając kwestię, że część mogła nie zrozumieć pytania, to niezręcznie odpowiadać „nie”.
Portal OKO.Press podszedł do sprawy bardziej obiektywnie i zlecił przeprowadzenie sondażu z takim pytaniem: „W tej chwili prawo dopuszcza przerywanie ciąży w trzech przypadkach: zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety, ciężkiego upośledzenia lub choroby płodu, pochodzenia ciąży z gwałtu. Czy Pana/Pani zdaniem prawo zakazujące aborcji należałoby zaostrzyć, zakazując aborcji całkowicie, nie zmieniać, czy zliberalizować dopuszczając przerywanie ciąży ze względu na trudną sytuację kobiety”.
Wyniki? 42 proc. chce złagodzenia, 45 proc. pozostawienia obecnej sytuacji, a tylko 8 proc. zaostrzenia.
Jaką metodą przeprowadzono badanie?
W przypadku sondaży politycznych najczęściej spotykanymi metodami są badanie telefoniczne i badanie bezpośrednie tzw. face to face. W przypadku drugiej metody występuje silny efekt konformizmu, który najczęściej faworyzuje aktualnie rządzącą partię. Tak było za czasów koalicji PO-PSL i obecnie przy PISie.
Analizy socjologów z SWPS wykazały, że przed wyborami 2015 badania telefoniczne lepiej przewidywały wyniki niż twarzą w twarz. Podobnie było w wyborach prezydenckich 2010. Być może badani obawiają się, że ankieter jest częścią „systemu” i bezpośrednią obecnością sprawia wrażenie, że lepiej nie robić sobie problemów z władzą.
Czy poszczególne sondaże można porównywać?
Nie powinno się porównywać sondaży, które różnią się w swojej metodologii np. sformułowanym pytaniem albo zasadą liczenia głosów. To jest szczególnie istotne przy ocenianiu trendów.
Zobacz też
MiauBlog: