Źródła:Prawda o reklamie
Prawda o reklamie
1.
Postaci:
Gibo -(główny)Bohater opowiadania
Fank- Brat Giba
,,Reżyser
Kamerzysta
Dabo (tylko zostaje wspominany)- przeciwnik Giba i Fanka
To zaczynamy:
Był pochmurny poranek, Gibo i Fank oglądali TV i znudów patrzylina same reklamy.
- Uwaga, uwaga! - Krzyczał telewizor - Od dziś nie musisz rzucać dennymi bombami bananowymi z ok. 5 kasetami!
Teraz możesz kupić banana z 20 kasetkami! Tylko 9,99 robalionów!
- Fajnie! - Powiedział Fank - Skopiemy tym tyłek Dabowi!
- To tylko reklama, Fank... - odpowiedział Gibo - Oni zawsze...
- ZIEMNIAKI THE BEST! ZIEMNIAKI THE BEST! - Wrzeszczał telewizor- OD DZIŚ ZIEMNIAKI SŁUŻĄ JAKO BROŃ! UWAGA! NIE SĄ JUŻ JADALNE! TYLKO 15 ROBALIONÓW.
(cisza)
- Suuuuper! - krzyknął Fank - Możemy....
- To TYLKO reklama! Reklamy kłamią! - odpowiedział Gibo -W dodatku dla mnie nigdy nie były jadalne. Mówię ci jeszcze raz: To kłamstwo.
- A skąd wiesz? Przekonajmy się!
- Niby jak?
- Możemy wystąpić w reklamie, na przykład w tych ziemniakach...
- Co? Nie będę się bawić w takie pierdoły!
- Proszę! Dostaniesz ode mnie 125 robalionów i... pocisk samonaprowadzający...
- Hmmm...Pomyślmy.....No..Dobra...
- Hurra!!!
Od razu weszli na stronę ,,ZIEMNIAKÓW THE BEST i sprawdzili adres oraz numer do firmy.
Umówili się i przyszli o 15:00.
Przywitał ich reżyser i od razu spytał:
- A więc ile godzin chcecie pracować?
- Może od 14:00 do 16:00?
- Co??? Nie nie nie nie! Minimalny czas pracy to 12 godzin. Najlepiej od 7:00...
- Dobra! - Odparł Fank
Gibo chciał coś powiedzieć ale ugryzł się w język - Chciał dostać stówkę z kawałkiem i samonaprowadzacza.
Będziecie pracować codziennie oprócz niedzieli. W niedzielę pracujecie tylko 3 godziny.
Gibo miał krzyknąć, ale dostał szturchańcem od Fanka.
- Dobra... - Powiedział Fank
- To zaczynamy od razu! Ej ty! - zwrócił się do jednego z kamerzystów - Przynieś strzelbę, bazookę, ziemniaka i dla mnie wodę do popicia.
- Już już, chwilkę... - Odparł tamten
- Co chwilkę? Ruszaj się!
- Już idę! Po chwili kamerzysta przyniósł potrzebne rzeczy.
- No to tak - powiedział reżyser - Ty...Jak ty się nazywasz?
- Fank.
- A ty?
- Gibo...
- No więc: Ty Fak, bierzesz strzelbę, celujesz i śmiejesz się : HAHAHAGAHAUAHGA!
Później ty Kibol, wyciągasz bazookę i śmiejesz się : HAHAHAHAGAGAOIHA!
Następnie ty Fak, rzucasz strzelbę, wyciągasz ziemniaka i rzucasz w Kibola.
Kibol dostaje i upada nieprzytomny. Potem Fak woła: ZIEMNIAKI THE BEST!!! Zrozumiano?
- Tak... - Odpowiedzieli obaj.
Zaczęli:
Fank wyciągnął strzelbę i zaśmiał się: HAHAHAHA!
- Nie! Inaczej się zaśmiałeś! Jeszcze raz!
Zaczęli ponownie:
Fank wyciągnął strzelbę i zaśmiał się: HAHAHAGAHAUAHGA!
Następnie Gibo wyciągnął bazookę i zaśmiał się: HAHAHAHAGAGAOIHA!
Fank wyrzucił strzelbę i rzucił ziemniakiem, ale nie trafił.
- NIEEE! Ty niezdaro! Jak teraz nie zrobicie tego dobrze, to wywalę was z pracy! -Wrzasnął reżyser
- Errrmm...Dobrze, a czy mogę o coś zapytać?
- No?
- Czy te ziemniaki są naprawdę zabójcze?
- Masz 6 lat, czy jesteś po prostu głupi? To tylko bujda! Zaczynamy!
ZACZĘLI PONOWNIE:
Fank wyciągnął strzelbę i zaśmiał się: HAHAHAGAHAUAHGA!
Gibo wyciągnął bazookę i niestety lub na szczęście pociągnął za spust i wystrzelił pocisk.
Pocisk leciał w stronę Fanka, ale się schylił. Trafiony został reżyser. Wielki wybuch wstrząsnął salą.
Wszyscy byli oszołomieni. Kamerzyści po chwili uciekli.
Gibo uśmiechnął się i krzyknął:
- Tak! Nareszcie tego dziada rozwaliłem! Teraz spadajmy z...
<HUK>
- Ten koleś chyba jeszcze żyje - powiedział Fank. - Co... Co on tam robi?
Nagle ,,reżyser kulejąc wybiegł spośród dymów i kurzy powstałych w okolicach wybuchu i zaczął strzelać z UZI.
Fank zrobił przewrotkę, schował się za sceną i dyskretnie wziął strzelbę.
,,Reżyser trafił w rękę Giba kilkoma nabojami. Tamten szybko przeturlał się i ukrył za skrzyniami.
Widząc to, ,,reżyser przeskoczył skrzynki i już miał zastrzelić Giba, gdy ten uderzył go z ognistej pięści. Gibo po tym jak dostał w rękę nie mógł się podnieść.
Killer (bo raczej już nie reżyser!) z trudem wstał i wycelował w Giba. Jednak zaś dostał, tym razem ze strzelby od Fanka.
Fank nie strzelił zbyt celnie, więc Killer ponownie wstał (może to jakiś Rambo,że ciągle wstaje?) i wymierzył z UZI. Zanim Fank przeładowałby strzelbę, ten Killer zdążył by mu już wpakować kilka kulek. Killer już miał strzelić gdy z boku usłyszał:
- Hej,ty!
Obrócił się i dostał ziemniakiem prosto w łeb (headshot!). Po chwili upadł nieprzytomny.
- Hurra!!! Gibo! Pokonałeś go i uratowałeś nas!
- Tak wiem, wiem, ale to też twoja zasługa!
- Chcę ci jeszcze coś powiedzieć...
- Tak?
- Miałem rację co do zakładu. Mówiłeś, że reklamy kłamią i ziemniaki nie zabójcze, a są! Nie jestem ci nic winien! Ha!
- Ej, przecież...ale...no nie...
2.
Dabo
Gibo
Fank
Nasz kochany reżyserek!
Więc jazda:
Dabo obudził się późnym rankiem. Był dość znużony. Wstał, zjadł co nie co, podrapał się po tyłku (tylko gdzie robale mają tyłek?) i postanowił jak zazwyczaj, porobić psikusy innym robakom. Najczęściej wchodził na dach bloku i zrzucał to co miał pod ręką. Kiedyś zrzucił pralkę, z wielkim trudem, ale zrzucił. Tym razem jednak postanowił ograniczyć się do balonów z wodą i tym podobnym.
Jak zamierzał, tak zrobił - wziął balony, skórki od bananów, buty i podobne drobnostki, wszedł na dach bloku i wymierzał ofiarę. Nagle zobaczył Giba - jego odwiecznego rywala i Fanka - także jego odwiecznego rywala. Zobaczył, że Gibo krwawi, ale nie tym się przejmował. Szli oni tak szybko, że nie dało się w nich wycelować a i różne przeszkody uniemożliwiały trafienie Giba.
- Kurde, taka szansa, a zmarnowana. - Powiedział do siebie Dabo. - No cóż, trudno.
Jednak po tym, jak Gibo i Fank zniknęli zoczu Dabowi, wszystkie robaki jakoś szybko się rozeszły i z gwarnej ulicy zrobiło się odludzie. Po chwili zobaczył robala, z ubrania podobnego do Giba, który też krwawił, tylko troszkę więcej. Dabo pewny, że to Gibo rzucił w tego kolesia balonem. Jednak przez kilka przeszkód trafił tylko pod nogami ,,ofiary.
Po chwili ta ,,ofiara zaczęła strzelać z UZI!
Dabo przerażony, po chwili ocknął się i zaczął rzucać w tego kolesia, ale zobaczył, że on wchodzi do klatki.
- !^#*!&& !!! Idzie do mnie!
Poczekał, aż tamten wejdzie. Porzucał w niego przez chwilę, ale kiedy usłyszał strzały od razu schował się za skrzynkami. Skrzynki tworzyły coś w rodzaju labiryntu. Dabo pobawił się trochę z tym gościem. Kiedy zobaczył, że droga się kończy i nie ma gdzie uciec, wszedł na skrzynki, poczekał na tamtego i skoczył na niego. Potem wstał i uciekł z dachu. Gdy wyszedł z bloku, skręcił w lewo. Po chwili usłyszał strzały. Za rogiem wpadł na Giba i Fanka.
- Ał! -Krzyknął Gibo- Ej, to Dabo, ty...
- Nie, czekaj, musicie mi pomóc. W normalnych okolicznościach dałbym wam po pysku, ale teraz ma problem. A właściwie to...
<kilka>
- Właśnie to, uciekajcie!
Gibo i Fank pobiegli za Dabem.
- Ale właściwie to... - zaczął Fank
- Później wam powiem.
Uciekli do domu Giba i Fanka.
- Chyba go zgubiliśmy...
Dabo zaczął opowiadać .
- To ten reżyser! Jak on przeżył?
<huk>
Reżyser wywarzył drzwi i wszedł...
Dabo schował się w kącie za fotelem. Fank poszedł w jego ślady.
Jedynie Gibo nie uciekł i powiedział trzymając w ręku ziemniaka:
- Pamiętasz to?
Reżyser zbladł, ale zachował zimną krew i po chwili zaczął strzelać.
Gibo uciekł do kuchni, a tymczasem Fank wspiął się na fotel, wskoczył na lampę i przywalił Reżyserowi.
Jednak lampa nie zniosła ciężaru i zerwała się. Fank upadł i na chwilę stracił przytomność.
Reżyser wstał (jak zazwyczaj) i podszedł do lodówki. Gdy otworzył lodówkę, Gibo wpakował mu ziemniaka prosto do buzi.
Reżyser obrócił się i dostał w gębę tym razem od Daba. Ziemniak rozgniótł się w buzi reżysera. Kiedy upadł na kolana, dostał od Fanka, który przed chwilą wstał.
- A teraz spadaj gnoju!
TYMCZASEM NA ULICY
Pewien robak mówi do drugiego:
- Wiesz co, z tą reklamą ZIEM...
Reżyser wypadł z okna.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! -krzyknął
Upadł głową w beton (znając go, jeszcze żyje).
- Eeeee...-Powiedział tamten robak- Czy ten koleś nie ma w gębie ziemniaka?
- Chyba tak.
Reżyser już miał wstać ale zakrztusił się ziemniakiem.
- A już miałem powiedzieć, że ziemniaki nie są zabójcze.