Blog:Zejście z bieżni: Różnice pomiędzy wersjami

m
(Utworzono nową stronę "<div class="bookpage"> {{Miaublogheader |data = {{subst:CURRENTDAY}} {{subst:CURRENTMONTHNAMEGEN}} {{subst:CURRENTYEAR}} |autor = {{subst:REVISIONUSER}} }} Nigdy się nie poddawaj! Nigdy nie odpuszczaj! Zmień swój charakter! Jeśli nie wyszło, spróbuj jeszcze raz! A co, jeśli ktoś uważa, że konieczny wysiłek jest niewspółmiernie wysoki do szansy na sukces? == Bieganie męczy == W tekście Blog:Krytyka ideologii samodzielności|krytykującym ideologi…")
 
Linia 15: Linia 15:
Wyobraź sobie, że przechodzisz przez ulicę. Jeśli postanawiasz przejść na czerwonym świetle, zapewne się rozejrzysz, czy przypadkiem nic nie jedzie. Jeśli jednak światło jest zielone, rośnie szansa, że tego nie zrobisz. Mimochodem uznasz, że kierowanie uwagi na jezdnię jest niepotrzebne i lepiej skupić się na czymś innym. Analizowanie za każdym razem każdej możliwości by nas wykończyło.  
Wyobraź sobie, że przechodzisz przez ulicę. Jeśli postanawiasz przejść na czerwonym świetle, zapewne się rozejrzysz, czy przypadkiem nic nie jedzie. Jeśli jednak światło jest zielone, rośnie szansa, że tego nie zrobisz. Mimochodem uznasz, że kierowanie uwagi na jezdnię jest niepotrzebne i lepiej skupić się na czymś innym. Analizowanie za każdym razem każdej możliwości by nas wykończyło.  


Zawsze mam problem, gdy ktoś jako argumentu używa biografii. Życie to proces niezwykle złożony, obfitujący w absurdalną liczbę zmiennych. Żaden umysł - wliczając samego Wybitka - nie jest w stanie zapamiętać każdego szczegółu. Dlatego wydarzenia układamy w OPOWIEŚCI. Tak jak oglądając film widzisz jedynie zdarzenia uznane przez scenarzystę za istotne, podobnie robisz, gdy oglądasz własną albo cudzą przeszłość. Narracje są czymś, co porządkuje obraz rzeczywistości w naszej głowie i wszelkie biografie nie są od tego wolne. Wydarzenia wpisujące się w naszą narrację zapamiętamy znacznie łatwiej i przyjmiemy znacznie mniej krytycznie. W dodatku już zapamiętane przy wspominkach będziemy dodatkowo filtrować.  
Zawsze mam problem, gdy ktoś jako argumentu używa biografii. Życie to proces niezwykle złożony, obfitujący w absurdalną liczbę zmiennych. Żaden umysł - wliczając samego [[Pan Wybitek|Wybitka]] - nie jest w stanie zapamiętać każdego szczegółu. Dlatego wydarzenia układamy w OPOWIEŚCI. Tak jak oglądając film widzisz jedynie zdarzenia uznane przez scenarzystę za istotne, podobnie robisz, gdy oglądasz własną albo cudzą przeszłość. Narracje są czymś, co porządkuje obraz rzeczywistości w naszej głowie i wszelkie biografie nie są od tego wolne. Wydarzenia wpisujące się w naszą narrację zapamiętamy znacznie łatwiej i przyjmiemy znacznie mniej krytycznie. W dodatku już zapamiętane przy wspominkach będziemy dodatkowo filtrować.  


A potem ktoś mi mówi, że spanie 8 godzin to zły pomysł, któremu ulegają śmierdzące lenie, bo tak twierdzi Steve Harvey - człowiek znany i bogaty. Możecie go kojarzyć z amerykańskiej wersji Familiady zwanej "Family Feud". Harvey dorabia jako mówca motywacyjny. Między innymi zagrzewa ludzi do tego, by rezygnowali ze snu, jeśli chcą osiągnąć sukces.  
A potem ktoś mi mówi, że spanie 8 godzin to zły pomysł, któremu ulegają śmierdzące lenie, bo tak twierdzi Steve Harvey - człowiek znany i bogaty. Możecie go kojarzyć z amerykańskiej wersji Familiady zwanej "Family Feud". Harvey dorabia jako mówca motywacyjny. Między innymi zagrzewa ludzi do tego, by rezygnowali ze snu, jeśli chcą osiągnąć sukces.