Blog:Rynek pracy to żart: Różnice pomiędzy wersjami

m
Linia 63: Linia 63:
Pracodawcy też są zagubieni. Często sami nie wiedzą, jakie wymagania najlepiej dać, więc wymyślają rzeczy na chłopski rozum. Miejsc, gdzie można szukać pracowników jest od groma. Nie zawsze jasne jest, jak nazwać stanowisko, którego się szuka. Przykładowo niejedna oferta, która w praktyce szuka specjalisty UX, oficjalnie szuka grafika albo kogoś jeszcze innego. I weź się do tego dokop...
Pracodawcy też są zagubieni. Często sami nie wiedzą, jakie wymagania najlepiej dać, więc wymyślają rzeczy na chłopski rozum. Miejsc, gdzie można szukać pracowników jest od groma. Nie zawsze jasne jest, jak nazwać stanowisko, którego się szuka. Przykładowo niejedna oferta, która w praktyce szuka specjalisty UX, oficjalnie szuka grafika albo kogoś jeszcze innego. I weź się do tego dokop...


Wiem, że wielu ten pomysł zbulwersuje, ale w przypadku rynku pracy myślę, że pomocna byłaby standaryzacja oraz centralizacja. Zamiast chaotycznego każdy z każdym, fajnie byłoby iść do JEDNEJ instytucji, która świetnie wie, co się dzieje na rynku pracy, bo przytłaczająca liczba ofert przez nią przechodzi. Która czuwa nad tym, by stanowiska i wymagania były ustandaryzowane, a kandydaci poinformowani, gdzie opłaca się spróbować szczęścia. Taka instytucja bardzo szybko byłaby w stanie zauważyć, gdzie nierównowaga między popytem i podażą jest zbyt duża i podjąć działania zapobiegawcze np. oferując kursy przekwalifikujące. No i nie byłaby tak dyskryminująca dla ludzi, którzy z powodu cech osobowości lub zaburzeń psychicznych mają mniej znajomości albo brak siły na dalszy research. Nie wiem, czy to nie będzie skuteczniej przeciwdziałać bezrobociu niż wiele lewicowych pomysłów skupiających się na tym, by już zatrudnionej osoby było się trudniej pozbyć.
Wiem, że wielu ten pomysł zbulwersuje, ale w przypadku rynku pracy myślę, że pomocna byłaby standaryzacja oraz centralizacja. Zamiast chaotycznego każdy z każdym, fajnie byłoby iść do JEDNEJ instytucji, która świetnie wie, co się dzieje na rynku pracy, bo przytłaczająca liczba ofert przez nią przechodzi. Która czuwa nad tym, by stanowiska i wymagania były ustandaryzowane, a kandydaci poinformowani, gdzie opłaca się spróbować szczęścia. Taka instytucja bardzo szybko byłaby w stanie zauważyć, gdzie nierównowaga między popytem i podażą jest zbyt duża i podjąć działania zapobiegawcze np. oferując kursy przekwalifikujące. No i nie byłaby tak dyskryminująca dla ludzi, którzy z powodu cech osobowości lub zaburzeń psychicznych mają mniej znajomości albo brak siły na dalszy research. Nie wiem, czy to nie będzie skuteczniej przeciwdziałać bezrobociu i wyzyskowi niż wiele lewicowych pomysłów skupiających się na tym, by już zatrudnionej osoby było się trudniej pozbyć.


== Zobacz też ==
== Zobacz też ==