Epoka postprawdy - określenie dotyczące czasów, w których fałszywe treści są popularniejsze od prawdziwych. Bardzo duży wpływ na epokę ma pseudonauka, prawicowa propaganda i prawdopośrodkizm.

Postprawda - słowo roku 2016

Oxford Dictionaries na słowo roku 2016 wybrało „postprawda”. Jest ono definiowane przez oksfordzki słownik jako przymiotnik „opisujący lub dotyczący okoliczności, w których obiektywne fakty mniej wpływają na opinię publiczną niż odwołania do emocji i osobistych wierzeń i poglądów[1].

Witaj w epoce postprawdy!

Według serwisu BuzzFeed w sierpniu 2016 r. rosnąca krzywa popularności fałszywych nagłówków przecięła się ze spadającą krzywą popularności prawdziwych. Mówiąc inaczej - od sierpnia 2016 kłamstwo sprzedaje się lepiej niż fakt. Jak podaje BuzzFeed, najpopularniejszym nagłówkiem kampanii Clinton-Trump w USA było „Papież Franciszek poparł Trumpa!”. Informacja zupełnie nieprawdziwa. Papież nie poparł żadnego z kandydatów[2].

Internet - skarbnica (fałszywej) wiedzy

Komercjalizacja internetu w latach 90. zbiegła się z popularnością ideologii neoliberalnej, wedle której wszelkie odgórne regulacje są złe. Dlatego choć w radiu czy telewizji nie wolno kłamać do dzisiaj, wolno to robić na blogach i YouTube. Wydawało się, że rzetelność wymusi rynek, ale stało się dokładnie odwrotnie. W dodatku przy próbie walki z nieprawdziwymi informacjami zwykle pojawiają się oskarżenia o "cenzurę".

W internecie wszystkie informacje są zrównane. Taka sytuacja sprawia, że trudno nam ocenić ich rzetelność. Dlatego za prawdę uznajemy to, z czym się zgadzamy. A że emocjonalne teksty o gwałcących imigrantach sprzedają się lepiej niż naukowe analizy socjologiczne, wiele osób brnie w kompletnie bzdurny świat (często prawicowej propagandy).

Wierzymy, w co chcemy

Efekt potwierdzenia sprawia, że poszukujemy informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe[3]. Zasada podczepienia sprawia, że robimy coś tylko dlatego, że wiele ludzi tak robi[4]. Czytanie informacji sprzecznych z naszym światopoglądem nie jest przyjemne. Ten stan nazywamy dysonansem poznawczym i zwykle staramy się go unikać[5].

Przykładem może być standardowy korwinista. Jako zwolennik skrajnie wolnego rynku, dąży do ograniczenia wszelkich regulacji. Jednakże naukowcy nie pozostawiają złudzeń. Koniecznie trzeba dbać o środowisko i walczyć z globalnym ociepleniem. Korwinista może przyznać, że musi zmodyfikować swój światopogląd, by wprowadzić regulacje ograniczające samowolę przemysłu. Może jednak też podważać wiedzę naukową i uwierzyć w teorie spiskowe, dzięki czemu nadal może się opowiadać za skrajnie wolnym rynkiem i swobodnym rozwojem przemysłu.

Socjolog Zygmunt Bauman opowiadał niedawno w „El Pais”, że ludzie korzystają z mediów społecznościowych „nie po to, by się jednoczyć, nie po to, by poszerzać swoje horyzonty, lecz przeciwnie – aby utworzyć sobie pewną strefę komfortu, w której jedyną rzeczą, którą słyszą, to echo własnego głosu, odbicie własnej twarzy[6].

Bańka filtrująca

Bańka filtrująca to sytuacja, w której otrzymujemy informacje specjalnie dopasowane do nas na podstawie wcześniejszej aktywności, przez co zamykamy się w świecie zgodnym z własną opinią[7]. Takie strony jak Facebook czy Google na podstawie naszych działań „uczą się”, jakie treści na przyszłość nam proponować, by nam się przypodobać.

Jeżeli więc ufamy prawicowej propagandzie, będziemy dostawać coraz więcej informacji z nią zgodnych, przez co zamkniemy się w jej świecie.

Kłamstwo w polityce bardzo się opłaca

„The Economist” opisuje współczesną politykę jako sytuację, w której prawda już nikogo nie obchodzi, a liczy się tylko to, co przyczyni się do zdobycia elektoratu. Pismo odwołuje się choćby do przykładu Polski i mitu obecnej władzy, katastrofy smoleńskiej jako rosyjskiego zamachu. Nastąpiła delegitymizacja i erozja zaufania do instytucji odpowiedzialnych za „produkcję prawdy”: instytucji akademickich, eksperckich, mediów. Nauka, jako przyczółek nowoczesnego państwa odpowiedzialny za gwarantowanie obiektywnej prawdy, straciła ten uprzywilejowany status[8].

Mamy też dobry przykład polityka postprawdy w USA - Donalda Trumpa. Mówił, że muzułmanie tańczyli z radości w New Jersey, gdy waliły się wieże World Trade Center. Mówił, że Meksykanie specjalnie wysyłają nam przez granicę gwałcicieli i handlarzy narkotyków. Mówił, że te wybory zostały sfałszowane. Mówił, że był przeciw wojnie w Iraku przed jej rozpoczęciem. Mówił, że aborcji dokonuje się także w dziewiątym miesiącu ciąży. To wszystko kłamstwa[9].

Galeria postprawdy

Warto przeczytać

Zobacz też

Linki zewnętrzne

Przypisy