Blog:Większość gier indie to tragedia

Większość gier indie to tragedia
10 października 2022 | Kenex


Postanowiono porównać 2 państwa, by rozstrzygnąć, w którym obywatele są mądrzejsi. W tym celu wybrano najzdolniejsze 1% ludzi z Imperium Kenedix oraz reprezentatywne 1% z Nieistniejelandu. Okazało się, że ci pierwsi wypadli lepiej. Absurdalne porównanie? Właśnie tak ludzie porównują kondycję gier indie oraz AAA. W jednej grupie uwzględniają tylko perełki, a w drugiej biorą wszystko. Jak przy takich kryteriach AAA ma się obronić?

Steam co jakiś czas organizuje Next Fest, gdzie można przetestować dema nadchodzących gier. Zdecydowanie dominują tam produkcje niezależne, które trudno nazwać obiecującymi. Zazwyczaj oferują mechaniki zbliżone do AAA, tylko gorzej wykonane. Niezależna ścigałka od wysokobudżetowego rywala będzie się różnić brzydszą grafiką, gorszym modelem jazdy, nieczytelnym interfejsem oraz nieprzemyślanymi trasami.

A warto podkreślić, że gry w Next Fest są - jak na indie - i tak porządnie zrobione, bo autorzy przecież liczą, że chociaż część testujących zechce kupić pełną wersję. Zalew prawdziwego szamba można znaleźć, przeglądając swobodnie katalog gier Steam. Masa chłamu z posklejanymi assetami, w który nie da się grać. A pod tytułem dumny tag "indie".

Gdyby uczciwie porównać ze sobą grupy "gry AAA" oraz "gry indie", bez tendencyjnego dobierania tytułów, jestem pewien, że AAA wypadłoby lepiej. Standardem dla nich jest poziom nieco powyżej przeciętnego. Dla niezależnych standardem jest - przepraszam za określenie - gówno.

W produktach wysokobudżetowych rzesze grafików, animatorów, dźwiękowców, aktorów, projektantów poziomów, UX designerów wykonuje kawał solidnej roboty. Polecam pooglądać kanały w stylu TVGry, by zobaczyć, jak wybitni ludzie muszą się nagimnastykować, by chociażby w strzelance zawrzeć realistyczny dźwięk przelatującego pocisku oraz towarzyszącego mu echa w pomieszczeniu. A wszystko po to, by zapewnić przyjemniejsze doświadczenie. Nawet jeśli finalny produkt nie jest czymś wybitnym, to jednak składa się z solidnych elementów, które ewentualnie nie zgrały się najlepiej.

A gry indie? Przeważnie totalna makabra. Z interfejsem często trzeba walczyć, bo jest nieprzemyślany i zawiera w sobie mnóstwo błędów. W niezależnych grach strategicznych zdarza się, że duże przyciski są tuż przy krawędzi ekranu. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że w strategiach przesuwając kursor do krawędzi ekranu zwykle przesuwamy kamerę. Przez to niejednokrotnie doświadczam szarpnięcia kamery, gdy tego nie planowałem. Intuicyjnie może się wydawać, że lepszy duży przycisk niż mały, ale nie w tym przypadku. Game designerzy dla wielkich firm dawno już odkryli, że gracze nie trafiają w punkty idealnie, tylko celują z grubsza w ich okolicę, a im większy punkt, tym mniejsza precyzja. W grach AAA jeśli przycisk jest blisko krawędzi ekranu, zostaje zmniejszony. By gracz automatycznie wykonał dokładniejszy ruch. Wybranie budynku z menu nie powinno być czynnością wymagającą maksymalnego skupienia. Ja nie gram w "hardcore button clicker" tylko w "city-builder". A to tylko jedna pierdoła. Interfejs gry indie to przeważnie ogromny zbiór takich pierdół, które składają się na frustrujące doświadczenie. Jeśli produkcja niezależna daje frajdę, to często mimo jakości wykonania, a nie dzięki niej.

Gdy ocenimy użyteczność od 0 do 100, dobicie do setki wymaga ogromu pracy i jest realne tylko przy największych i najzdolniejszych zespołach. Jednak dobicie do okolic 60 jest w zasięgu każdego, jeśli zdobędzie odpowiednią wiedzę o UX. Niestety autorzy gier indie zadowalają się zwykle poziomem z okolic 10 albo 20.

Dlatego nie zgadzam się z obecną modą na zachwycanie się produkcjami niezależnymi. Rzeczywiście, zdarzają się perełki. Ale przecież to samo dotyczy gier AAA.

Zobacz też

MiauBlog:

MruczekWiki: