Źródła:Prawda o reklamie

Prawda o reklamie

Worm Cookie, 2011


1.

Postaci:

Gibo -(główny)Bohater opowiadania

Fank- Brat Giba

,,Reżyser

Kamerzysta

Dabo (tylko zostaje wspominany)- przeciwnik Giba i Fanka


To zaczynamy:

Był pochmurny poranek, Gibo i Fank oglądali TV i znudów patrzylina same reklamy.

- Uwaga, uwaga! - Krzyczał telewizor - Od dziś nie musisz rzucać dennymi bombami bananowymi z ok. 5 kasetami!

Teraz możesz kupić banana z 20 kasetkami! Tylko 9,99 robalionów!

- Fajnie! - Powiedział Fank - Skopiemy tym tyłek Dabowi!

- To tylko reklama, Fank... - odpowiedział Gibo - Oni zawsze...

- ZIEMNIAKI THE BEST! ZIEMNIAKI THE BEST! - Wrzeszczał telewizor- OD DZIŚ ZIEMNIAKI SŁUŻĄ JAKO BROŃ! UWAGA! NIE SĄ JUŻ JADALNE! TYLKO 15 ROBALIONÓW.


(cisza)


- Suuuuper! - krzyknął Fank - Możemy....

- To TYLKO reklama! Reklamy kłamią! - odpowiedział Gibo -W dodatku dla mnie nigdy nie były jadalne. Mówię ci jeszcze raz: To kłamstwo.

- A skąd wiesz? Przekonajmy się!

- Niby jak?

- Możemy wystąpić w reklamie, na przykład w tych ziemniakach...

- Co? Nie będę się bawić w takie pierdoły!

- Proszę! Dostaniesz ode mnie 125 robalionów i... pocisk samonaprowadzający...

- Hmmm...Pomyślmy.....No..Dobra...

- Hurra!!!


Od razu weszli na stronę ,,ZIEMNIAKÓW THE BEST i sprawdzili adres oraz numer do firmy.

Umówili się i przyszli o 15:00.

Przywitał ich reżyser i od razu spytał:

- A więc ile godzin chcecie pracować?

- Może od 14:00 do 16:00?

- Co??? Nie nie nie nie! Minimalny czas pracy to 12 godzin. Najlepiej od 7:00...

- Dobra! - Odparł Fank

Gibo chciał coś powiedzieć ale ugryzł się w język - Chciał dostać stówkę z kawałkiem i samonaprowadzacza.

Będziecie pracować codziennie oprócz niedzieli. W niedzielę pracujecie tylko 3 godziny.

Gibo miał krzyknąć, ale dostał szturchańcem od Fanka.

- Dobra... - Powiedział Fank


- To zaczynamy od razu! Ej ty! - zwrócił się do jednego z kamerzystów - Przynieś strzelbę, bazookę, ziemniaka i dla mnie wodę do popicia.

- Już już, chwilkę... - Odparł tamten

- Co chwilkę? Ruszaj się!

- Już idę! Po chwili kamerzysta przyniósł potrzebne rzeczy.


- No to tak - powiedział reżyser - Ty...Jak ty się nazywasz?

- Fank.

- A ty?

- Gibo...

- No więc: Ty Fak, bierzesz strzelbę, celujesz i śmiejesz się : HAHAHAGAHAUAHGA!

Później ty Kibol, wyciągasz bazookę i śmiejesz się : HAHAHAHAGAGAOIHA!

Następnie ty Fak, rzucasz strzelbę, wyciągasz ziemniaka i rzucasz w Kibola.

Kibol dostaje i upada nieprzytomny. Potem Fak woła: ZIEMNIAKI THE BEST!!! Zrozumiano?

- Tak... - Odpowiedzieli obaj.


Zaczęli:

Fank wyciągnął strzelbę i zaśmiał się: HAHAHAHA!

- Nie! Inaczej się zaśmiałeś! Jeszcze raz!


Zaczęli ponownie:

Fank wyciągnął strzelbę i zaśmiał się: HAHAHAGAHAUAHGA!

Następnie Gibo wyciągnął bazookę i zaśmiał się: HAHAHAHAGAGAOIHA!

Fank wyrzucił strzelbę i rzucił ziemniakiem, ale nie trafił.


- NIEEE! Ty niezdaro! Jak teraz nie zrobicie tego dobrze, to wywalę was z pracy! -Wrzasnął reżyser

- Errrmm...Dobrze, a czy mogę o coś zapytać?

- No?

- Czy te ziemniaki są naprawdę zabójcze?

- Masz 6 lat, czy jesteś po prostu głupi? To tylko bujda! Zaczynamy!


ZACZĘLI PONOWNIE:

Fank wyciągnął strzelbę i zaśmiał się: HAHAHAGAHAUAHGA!

Gibo wyciągnął bazookę i niestety lub na szczęście pociągnął za spust i wystrzelił pocisk.

Pocisk leciał w stronę Fanka, ale się schylił. Trafiony został reżyser. Wielki wybuch wstrząsnął salą.

Wszyscy byli oszołomieni. Kamerzyści po chwili uciekli.

Gibo uśmiechnął się i krzyknął:

- Tak! Nareszcie tego dziada rozwaliłem! Teraz spadajmy z...

<HUK>

- Ten koleś chyba jeszcze żyje - powiedział Fank. - Co... Co on tam robi?

Nagle ,,reżyser kulejąc wybiegł spośród dymów i kurzy powstałych w okolicach wybuchu i zaczął strzelać z UZI.

Fank zrobił przewrotkę, schował się za sceną i dyskretnie wziął strzelbę.

,,Reżyser trafił w rękę Giba kilkoma nabojami. Tamten szybko przeturlał się i ukrył za skrzyniami.

Widząc to, ,,reżyser przeskoczył skrzynki i już miał zastrzelić Giba, gdy ten uderzył go z ognistej pięści. Gibo po tym jak dostał w rękę nie mógł się podnieść.

Killer (bo raczej już nie reżyser!) z trudem wstał i wycelował w Giba. Jednak zaś dostał, tym razem ze strzelby od Fanka.

Fank nie strzelił zbyt celnie, więc Killer ponownie wstał (może to jakiś Rambo,że ciągle wstaje?) i wymierzył z UZI. Zanim Fank przeładowałby strzelbę, ten Killer zdążył by mu już wpakować kilka kulek. Killer już miał strzelić gdy z boku usłyszał:

- Hej,ty!

Obrócił się i dostał ziemniakiem prosto w łeb (headshot!). Po chwili upadł nieprzytomny.

- Hurra!!! Gibo! Pokonałeś go i uratowałeś nas!

- Tak wiem, wiem, ale to też twoja zasługa!

- Chcę ci jeszcze coś powiedzieć...

- Tak?

- Miałem rację co do zakładu. Mówiłeś, że reklamy kłamią i ziemniaki nie zabójcze, a są! Nie jestem ci nic winien! Ha!

- Ej, przecież...ale...no nie...

2.

Dabo

Gibo

Fank

Nasz kochany reżyserek!


Więc jazda:

Dabo obudził się późnym rankiem. Był dość znużony. Wstał, zjadł co nie co, podrapał się po tyłku (tylko gdzie robale mają tyłek?) i postanowił jak zazwyczaj, porobić psikusy innym robakom. Najczęściej wchodził na dach bloku i zrzucał to co miał pod ręką. Kiedyś zrzucił pralkę, z wielkim trudem, ale zrzucił. Tym razem jednak postanowił ograniczyć się do balonów z wodą i tym podobnym.

Jak zamierzał, tak zrobił - wziął balony, skórki od bananów, buty i podobne drobnostki, wszedł na dach bloku i wymierzał ofiarę. Nagle zobaczył Giba - jego odwiecznego rywala i Fanka - także jego odwiecznego rywala. Zobaczył, że Gibo krwawi, ale nie tym się przejmował. Szli oni tak szybko, że nie dało się w nich wycelować a i różne przeszkody uniemożliwiały trafienie Giba.

- Kurde, taka szansa, a zmarnowana. - Powiedział do siebie Dabo. - No cóż, trudno.

Jednak po tym, jak Gibo i Fank zniknęli zoczu Dabowi, wszystkie robaki jakoś szybko się rozeszły i z gwarnej ulicy zrobiło się odludzie. Po chwili zobaczył robala, z ubrania podobnego do Giba, który też krwawił, tylko troszkę więcej. Dabo pewny, że to Gibo rzucił w tego kolesia balonem. Jednak przez kilka przeszkód trafił tylko pod nogami ,,ofiary.

Po chwili ta ,,ofiara zaczęła strzelać z UZI!

Dabo przerażony, po chwili ocknął się i zaczął rzucać w tego kolesia, ale zobaczył, że on wchodzi do klatki.

- !^#*!&& !!! Idzie do mnie!

Poczekał, aż tamten wejdzie. Porzucał w niego przez chwilę, ale kiedy usłyszał strzały od razu schował się za skrzynkami. Skrzynki tworzyły coś w rodzaju labiryntu. Dabo pobawił się trochę z tym gościem. Kiedy zobaczył, że droga się kończy i nie ma gdzie uciec, wszedł na skrzynki, poczekał na tamtego i skoczył na niego. Potem wstał i uciekł z dachu. Gdy wyszedł z bloku, skręcił w lewo. Po chwili usłyszał strzały. Za rogiem wpadł na Giba i Fanka.

- Ał! -Krzyknął Gibo- Ej, to Dabo, ty...

- Nie, czekaj, musicie mi pomóc. W normalnych okolicznościach dałbym wam po pysku, ale teraz ma problem. A właściwie to...

<kilka>

- Właśnie to, uciekajcie!

Gibo i Fank pobiegli za Dabem.

- Ale właściwie to... - zaczął Fank

- Później wam powiem.

Uciekli do domu Giba i Fanka.

- Chyba go zgubiliśmy...

Dabo zaczął opowiadać .

- To ten reżyser! Jak on przeżył?

<huk>

Reżyser wywarzył drzwi i wszedł...

Dabo schował się w kącie za fotelem. Fank poszedł w jego ślady.

Jedynie Gibo nie uciekł i powiedział trzymając w ręku ziemniaka:

- Pamiętasz to?

Reżyser zbladł, ale zachował zimną krew i po chwili zaczął strzelać.

Gibo uciekł do kuchni, a tymczasem Fank wspiął się na fotel, wskoczył na lampę i przywalił Reżyserowi.

Jednak lampa nie zniosła ciężaru i zerwała się. Fank upadł i na chwilę stracił przytomność.

Reżyser wstał (jak zazwyczaj) i podszedł do lodówki. Gdy otworzył lodówkę, Gibo wpakował mu ziemniaka prosto do buzi.

Reżyser obrócił się i dostał w gębę tym razem od Daba. Ziemniak rozgniótł się w buzi reżysera. Kiedy upadł na kolana, dostał od Fanka, który przed chwilą wstał.

- A teraz spadaj gnoju!

TYMCZASEM NA ULICY

Pewien robak mówi do drugiego:

- Wiesz co, z tą reklamą ZIEM...

Reżyser wypadł z okna.

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! -krzyknął

Upadł głową w beton (znając go, jeszcze żyje).

- Eeeee...-Powiedział tamten robak- Czy ten koleś nie ma w gębie ziemniaka?

- Chyba tak.

Reżyser już miał wstać ale zakrztusił się ziemniakiem.

- A już miałem powiedzieć, że ziemniaki nie są zabójcze.