16 459
edycji
m (→Luźne notatki) |
m (→Luźne notatki) |
||
Linia 12: | Linia 12: | ||
* Od zwrócenia uwagi, że szkoła jak każda inna przestrzeń może być odspołeczna albo dospołeczna. To terminy wprowadzone przez amerykańskiego antropologa Edwarda Halla jeszcze w latach 60. Odnoszą się do tego, jak ludzie funkcjonują względem siebie w określonej przestrzeni, jak pracują w niej nasze zmysły i jak wpływa to na nasz sposób komunikacji i komfort psychiczny. Przestrzeń odspołeczna jest zaprojektowana, aby umożliwić sprawny przepływ ludzi, ale nie relacje międzyludzkie. Są to dworce czy stadiony sportowe, ale takim miejscem potrafią być też szkoły. To wszystkie miejsca, w których nie można się schować, szepnąć komuś czegoś na ucho, a zatrzymanie się w tłumie wiąże się z ryzykiem bycia rozdeptanym. Z przestrzeniami dospołecznymi jest zupełnie odwrotnie. To przestrzenie naznaczone przytulnością. Ich cechą charakterystyczną są wszelkie zakamarki, zwężenia, miejsca, gdzie możemy się schować, zatrzymać, przysiąść, gdzie jeżeli coś powiemy, to nie słychać nas wszędzie, tylko słyszy nas osoba, do której mówimy. Te przestrzenie zachęcają nas do zbliżenia się do drugiej osoby i wejścia z nią w bliską interakcję. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31313072,szkola-jak-schron-i-azyl.html Źródło] | * Od zwrócenia uwagi, że szkoła jak każda inna przestrzeń może być odspołeczna albo dospołeczna. To terminy wprowadzone przez amerykańskiego antropologa Edwarda Halla jeszcze w latach 60. Odnoszą się do tego, jak ludzie funkcjonują względem siebie w określonej przestrzeni, jak pracują w niej nasze zmysły i jak wpływa to na nasz sposób komunikacji i komfort psychiczny. Przestrzeń odspołeczna jest zaprojektowana, aby umożliwić sprawny przepływ ludzi, ale nie relacje międzyludzkie. Są to dworce czy stadiony sportowe, ale takim miejscem potrafią być też szkoły. To wszystkie miejsca, w których nie można się schować, szepnąć komuś czegoś na ucho, a zatrzymanie się w tłumie wiąże się z ryzykiem bycia rozdeptanym. Z przestrzeniami dospołecznymi jest zupełnie odwrotnie. To przestrzenie naznaczone przytulnością. Ich cechą charakterystyczną są wszelkie zakamarki, zwężenia, miejsca, gdzie możemy się schować, zatrzymać, przysiąść, gdzie jeżeli coś powiemy, to nie słychać nas wszędzie, tylko słyszy nas osoba, do której mówimy. Te przestrzenie zachęcają nas do zbliżenia się do drugiej osoby i wejścia z nią w bliską interakcję. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31313072,szkola-jak-schron-i-azyl.html Źródło] | ||
* Szkoła jest tylko jednym z wielu symptomów pewnego szerszego zjawiska. Powiem wprost, nawet jeśli wielu osobom się to nie spodoba: przez dyktaturę kasy i deweloperki rozjechał nam się system wartości, a estetyka rozjechała się z funkcjonalnością. Sam to, że coś ładnie wygląda, nie oznacza, że jest dla nas dobre. Okulocentryzm, który zdominował naszą kulturę, projektowanie nastawione na bodźce wzrokowe z pominięciem innych zmysłów powoduje, że doświadczamy świata w sposób uboższy i w pewnym sensie patologiczny. Zgadzam się z tym, co mówi Juhani Pallasmaa, wybitny fiński teoretyk architektury i autor „Oczu skóry": dominacja wzroku i stłumienie pozostałych zmysłów popycha nas w stronę wyłączenia, izolacji i powierzchowności. Moje doświadczenie zawodowe, ale też badania i prace projektowe, które opisuję w mojej książce, wyraźnie pokazują, że dla prawidłowego funkcjonowania człowieka w przestrzeni ważne jest nie tylko zachowanie równowagi wszystkich bodźców zmysłowych, ale też stworzenie warunków, w których mózg mógłby od nadmiaru bodźców odpocząć. Tymczasem środowisko, w którym żyjemy, jego nieustająca kakofonia zapachów, dźwięków, kolorów i faktur, wzbudza w nas dyskomfort i lęk. Jesteśmy nieustannie monitorowani i ostrzegani o różnych zagrożeniach, ale nie czujemy się bezpiecznie. Nasze zmysły zostały wytrącone z równowagi. Sterylizacja otoczenia, społeczna indywidualizacja, technologizacja wielu dziedzin życia - to wszystko sprawia, że doświadczenia zmysłowe nam zanikają, a same zmysły wykorzystujemy w sposób nierówny. Nieustanne przebodźcowanie, którego doświadczamy na zmianę z obronnym znieczuleniem naszego organizmu na bodźce zmysłowe, prowadzi natomiast do zaburzeń psychofizycznych, co sygnalizuje chociażby wzrost zachorowań na depresję, stany lękowe czy bezsenność. Po prostu coraz wyraźniej widać, że nie wytrzymujemy radykalnego tempa zmian środowiska, w którym żyjemy, a przestrzeń i przedmioty wokół nas, projektowane głównie z nastawieniem na walory estetyczne i komercję, nie pozwalają nam odpocząć. Stąd zaburzone poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Dlatego tak ważne jest synestetyczne podejście do projektowania, czyli takie, które uwzględnia wielozmysłowy odbiór rzeczywistości i pozwala zharmonizować bodźce zmysłowe, którymi odbieramy daną przestrzeń czy obiekt. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31313072,szkola-jak-schron-i-azyl.html Źródło] | * Szkoła jest tylko jednym z wielu symptomów pewnego szerszego zjawiska. Powiem wprost, nawet jeśli wielu osobom się to nie spodoba: przez dyktaturę kasy i deweloperki rozjechał nam się system wartości, a estetyka rozjechała się z funkcjonalnością. Sam to, że coś ładnie wygląda, nie oznacza, że jest dla nas dobre. Okulocentryzm, który zdominował naszą kulturę, projektowanie nastawione na bodźce wzrokowe z pominięciem innych zmysłów powoduje, że doświadczamy świata w sposób uboższy i w pewnym sensie patologiczny. Zgadzam się z tym, co mówi Juhani Pallasmaa, wybitny fiński teoretyk architektury i autor „Oczu skóry": dominacja wzroku i stłumienie pozostałych zmysłów popycha nas w stronę wyłączenia, izolacji i powierzchowności. Moje doświadczenie zawodowe, ale też badania i prace projektowe, które opisuję w mojej książce, wyraźnie pokazują, że dla prawidłowego funkcjonowania człowieka w przestrzeni ważne jest nie tylko zachowanie równowagi wszystkich bodźców zmysłowych, ale też stworzenie warunków, w których mózg mógłby od nadmiaru bodźców odpocząć. Tymczasem środowisko, w którym żyjemy, jego nieustająca kakofonia zapachów, dźwięków, kolorów i faktur, wzbudza w nas dyskomfort i lęk. Jesteśmy nieustannie monitorowani i ostrzegani o różnych zagrożeniach, ale nie czujemy się bezpiecznie. Nasze zmysły zostały wytrącone z równowagi. Sterylizacja otoczenia, społeczna indywidualizacja, technologizacja wielu dziedzin życia - to wszystko sprawia, że doświadczenia zmysłowe nam zanikają, a same zmysły wykorzystujemy w sposób nierówny. Nieustanne przebodźcowanie, którego doświadczamy na zmianę z obronnym znieczuleniem naszego organizmu na bodźce zmysłowe, prowadzi natomiast do zaburzeń psychofizycznych, co sygnalizuje chociażby wzrost zachorowań na depresję, stany lękowe czy bezsenność. Po prostu coraz wyraźniej widać, że nie wytrzymujemy radykalnego tempa zmian środowiska, w którym żyjemy, a przestrzeń i przedmioty wokół nas, projektowane głównie z nastawieniem na walory estetyczne i komercję, nie pozwalają nam odpocząć. Stąd zaburzone poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Dlatego tak ważne jest synestetyczne podejście do projektowania, czyli takie, które uwzględnia wielozmysłowy odbiór rzeczywistości i pozwala zharmonizować bodźce zmysłowe, którymi odbieramy daną przestrzeń czy obiekt. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31313072,szkola-jak-schron-i-azyl.html Źródło] | ||
* Odporność społeczna na szoki zewnętrzne. Ukraina by się nie broniła tak dzielnie, gdyby nie te elementy cywilnej mobilizacji, punkty oporu, wiara w państwo i jego instytucje. [https://krytykapolityczna.pl/kraj/sadura-konfederacja-widzi-efekty-promocji-swoich-polityczek-rozmowa/ Źródło] | * NATO już dawno odkryło, że ważniejsza jest rezyliencja. Odporność społeczna na szoki zewnętrzne. Ukraina by się nie broniła tak dzielnie, gdyby nie te elementy cywilnej mobilizacji, punkty oporu, wiara w państwo i jego instytucje. [https://krytykapolityczna.pl/kraj/sadura-konfederacja-widzi-efekty-promocji-swoich-polityczek-rozmowa/ Źródło] | ||
== Wideo == | == Wideo == |