16 459
edycji
mNie podano opisu zmian |
|||
Linia 9: | Linia 9: | ||
* wszystko to skruszyło neoliberalny konsens znany jako '''TINA''' (ang. There is no alternative, „Nie na alternatywy”). | * wszystko to skruszyło neoliberalny konsens znany jako '''TINA''' (ang. There is no alternative, „Nie na alternatywy”). | ||
* Czym jest '''udomowienie''', w niezwykłym syberyjskim eksperymencie wykazał radziecki genetyk Dmitrij Bielajew. W latach 60. ub. wieku uczony zaczął wybierać do dalszej hodowli tylko te lisy, które dały mu się dotknąć. Efekt? W kilkanaście lisich pokoleń Bielajew lisy udomowił. Te, które hodował, miały nie tylko nieco inny wygląd (łaciate umaszczenie sierści, mniejsze pyski), ale też były pozbawione lęku wobec ludzi. Udomowiony lis w pewnej mierze upodobnił się do ludzi – np. rozumie, kiedy wskaże mu się coś ręką (nawet szympansy sobie z tym nie radzą). Może też się posikać ze szczęścia, kiedy człowiek zacznie go głaskać. [https://wyborcza.pl/7,75400,29630177,czyzby-slonie-tez-sie-samoudomowily.html Źródło] | * Czym jest '''udomowienie''', w niezwykłym syberyjskim eksperymencie wykazał radziecki genetyk Dmitrij Bielajew. W latach 60. ub. wieku uczony zaczął wybierać do dalszej hodowli tylko te lisy, które dały mu się dotknąć. Efekt? W kilkanaście lisich pokoleń Bielajew lisy udomowił. Te, które hodował, miały nie tylko nieco inny wygląd (łaciate umaszczenie sierści, mniejsze pyski), ale też były pozbawione lęku wobec ludzi. Udomowiony lis w pewnej mierze upodobnił się do ludzi – np. rozumie, kiedy wskaże mu się coś ręką (nawet szympansy sobie z tym nie radzą). Może też się posikać ze szczęścia, kiedy człowiek zacznie go głaskać. [https://wyborcza.pl/7,75400,29630177,czyzby-slonie-tez-sie-samoudomowily.html Źródło] | ||
* Są takie fantastyczne badania Ervina Stauba, które dobrze to pokazują. Staub polecił 11-letnim dziewczynkom, żeby usiadły w jego gabinecie i wykonały jakieś rysunki. W ścianie gabinetu znajdowały się drzwi do sąsiedniego pokoju. Zanim wyszedł i zostawił dziewczynki same, mówił im albo, żeby nie wchodziły do pokoju obok, bo tam ktoś pracuje i nie wolno mu przeszkadzać. Albo przeciwnie, że w drugim pokoju są kredki i jeśli jakiejś zabraknie, mogą sobie wziąć. Albo też nic nie mówił. Po kilku minutach, gdy dziecko rysowało, w sąsiednim pokoju uruchamiano dźwięk, który sugerował, że ktoś wszedł po drabinie albo po schodach, a potem nagle runął w dół. Potworny jęk i…cisza. Wszystkie dziewczynki, którym powiedziano, że w pokoju obok są kredki, natychmiast podbiegły do drzwi sprawdzić, co się dzieje. Jedna dziewczynka nawet wcześniej specjalnie złamała kredkę, którą rysowała, żeby mieć pretekst do takiej reakcji. Jednak zdecydowana większość dziewczynek z grupy, której powiedziano, że do pokoju obok nie wolno wchodzić, demonstrowała ogromne zdenerwowanie. Wierciły się na krześle, podchodziły do drzwi, przykładały do nich ucho, ale nie zdecydowały się nacisnąć klamki. Co gorsza, również dziewczynki, którym nic nie powiedziano, tak się zachowywały. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,30806953,psycholog-sprawdzamy-w-jakich-warunkach-da-sie-sklonic-czlowieka.html Źródło] | * Są takie fantastyczne badania Ervina Stauba, które dobrze to pokazują. Staub polecił 11-letnim dziewczynkom, żeby usiadły w jego gabinecie i wykonały jakieś rysunki. W ścianie gabinetu znajdowały się drzwi do sąsiedniego pokoju. Zanim wyszedł i zostawił dziewczynki same, mówił im albo, żeby nie wchodziły do pokoju obok, bo tam ktoś pracuje i nie wolno mu przeszkadzać. Albo przeciwnie, że w drugim pokoju są kredki i jeśli jakiejś zabraknie, mogą sobie wziąć. Albo też nic nie mówił. Po kilku minutach, gdy dziecko rysowało, w sąsiednim pokoju uruchamiano dźwięk, który sugerował, że ktoś wszedł po drabinie albo po schodach, a potem nagle runął w dół. Potworny jęk i…cisza. Wszystkie dziewczynki, którym powiedziano, że w pokoju obok są kredki, natychmiast podbiegły do drzwi sprawdzić, co się dzieje. Jedna dziewczynka nawet wcześniej specjalnie złamała kredkę, którą rysowała, żeby mieć pretekst do takiej reakcji. Jednak zdecydowana większość dziewczynek z grupy, której powiedziano, że do pokoju obok nie wolno wchodzić, demonstrowała ogromne zdenerwowanie. Wierciły się na krześle, podchodziły do drzwi, przykładały do nich ucho, ale nie zdecydowały się nacisnąć klamki. Co gorsza, również dziewczynki, którym nic nie powiedziano, tak się zachowywały. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,30806953,psycholog-sprawdzamy-w-jakich-warunkach-da-sie-sklonic-czlowieka.html Źródło] | ||
* Od zwrócenia uwagi, że szkoła jak każda inna przestrzeń może być odspołeczna albo dospołeczna. To terminy wprowadzone przez amerykańskiego antropologa Edwarda Halla jeszcze w latach 60. Odnoszą się do tego, jak ludzie funkcjonują względem siebie w określonej przestrzeni, jak pracują w niej nasze zmysły i jak wpływa to na nasz sposób komunikacji i komfort psychiczny. Przestrzeń odspołeczna jest zaprojektowana, aby umożliwić sprawny przepływ ludzi, ale nie relacje międzyludzkie. Są to dworce czy stadiony sportowe, ale takim miejscem potrafią być też szkoły. To wszystkie miejsca, w których nie można się schować, szepnąć komuś czegoś na ucho, a zatrzymanie się w tłumie wiąże się z ryzykiem bycia rozdeptanym. Z przestrzeniami dospołecznymi jest zupełnie odwrotnie. To przestrzenie naznaczone przytulnością. Ich cechą charakterystyczną są wszelkie zakamarki, zwężenia, miejsca, gdzie możemy się schować, zatrzymać, przysiąść, gdzie jeżeli coś powiemy, to nie słychać nas wszędzie, tylko słyszy nas osoba, do której mówimy. Te przestrzenie zachęcają nas do zbliżenia się do drugiej osoby i wejścia z nią w bliską interakcję. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31313072,szkola-jak-schron-i-azyl.html Źródło] | * Od zwrócenia uwagi, że szkoła jak każda inna przestrzeń może być odspołeczna albo dospołeczna. To terminy wprowadzone przez amerykańskiego antropologa Edwarda Halla jeszcze w latach 60. Odnoszą się do tego, jak ludzie funkcjonują względem siebie w określonej przestrzeni, jak pracują w niej nasze zmysły i jak wpływa to na nasz sposób komunikacji i komfort psychiczny. Przestrzeń odspołeczna jest zaprojektowana, aby umożliwić sprawny przepływ ludzi, ale nie relacje międzyludzkie. Są to dworce czy stadiony sportowe, ale takim miejscem potrafią być też szkoły. To wszystkie miejsca, w których nie można się schować, szepnąć komuś czegoś na ucho, a zatrzymanie się w tłumie wiąże się z ryzykiem bycia rozdeptanym. Z przestrzeniami dospołecznymi jest zupełnie odwrotnie. To przestrzenie naznaczone przytulnością. Ich cechą charakterystyczną są wszelkie zakamarki, zwężenia, miejsca, gdzie możemy się schować, zatrzymać, przysiąść, gdzie jeżeli coś powiemy, to nie słychać nas wszędzie, tylko słyszy nas osoba, do której mówimy. Te przestrzenie zachęcają nas do zbliżenia się do drugiej osoby i wejścia z nią w bliską interakcję. [https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31313072,szkola-jak-schron-i-azyl.html Źródło] |