16 153
edycje
Angelfrost (dyskusja | edycje) mNie podano opisu zmian |
(Społeczeństwo potrzebuje wszystkich: + "Lewica" + "Libertarianizm") |
||
Linia 118: | Linia 118: | ||
Lewica czytając coś takiego i patrząc na autora myśli sobie – "''Aha! Więc grupolubne idee prowadzą do faszyzmu! Trzeba z nimi walczyć!''". A może lepiej uczynić odwrotnie? Wzmacniać lokalne grupy na tyle, by Mussolini wygłaszający podobne tezy usłyszał – "''My już mamy wspólnotę, która zaspokaja u nas te pragnienia. Nie jesteś nam potrzebny.''" | Lewica czytając coś takiego i patrząc na autora myśli sobie – "''Aha! Więc grupolubne idee prowadzą do faszyzmu! Trzeba z nimi walczyć!''". A może lepiej uczynić odwrotnie? Wzmacniać lokalne grupy na tyle, by Mussolini wygłaszający podobne tezy usłyszał – "''My już mamy wspólnotę, która zaspokaja u nas te pragnienia. Nie jesteś nam potrzebny.''" | ||
=== Lewica - ochrona przed superorganizmami korporacyjnymi === | |||
Przez pierwszy miliard lat istnienia życia na Ziemi jedynymi organizmami były komórki prokariotyczne (takie jak bakterie). Każda z nich żyła w pojedynkę i konkurowała z innymi, kopiując samą siebie. Około dwa miliardy lat temu w jakiś sposób dwie bakterie połączyły się ze sobą wewnątrz błony komórkowej (dlatego mitochondria mają własny DNA, niezależny od DNA w jądrze komórkowym). Komórki wyposażone we wewnętrzne organelle mogły czerpać korzyści ze współpracy i podziału zadań. Nie było konkurencji między organelami, ponieważ mogły się one rozmnażać tylko wtedy, gdy rozmnażała się cała komórka. Biolodzy to zdarzenie nazywają '''wielkim przełomem''' (major transition). Jednokomórkowe organizmy eukariotyczne odniosły wielki sukces i rozprzestrzeniły się w wodach oceanów. | |||
Kilkaset milionów lat później doszło do kolejnego wielkiego przełomu - po podziale komórki nadal trzymały się razem, tworząc wielokomórkowe organizmy, w których każda komórka nosiła w sobie takie same geny. Znowu dzięki wewnętrznej współpracy oraz podziałowi zadań pojawili się nowi zawodnicy, którzy otrzymali ogromną przewagę. W krótkim czasie świat zaczynają pokrywać rośliny, zwierzęta i grzyby. | |||
Biolodzy John Maynard Smith i Eörs Szathmáry doliczyli się ośmiu wielkich przełomów, z czego ostatnim było pojawienie się ludzkich społeczności. Wielkie przełomy mają wyraźnie cechy wspólne: pojawia się nowy sposób, dzięki któremu jednostki mogą ze sobą współpracować tworząc '''superorganizm'''. Dobór na niższym poziomie staje się mniej istotny niż ten na wyższym poziomie. Superorganizmy nad "uboższymi" organizmami zyskują ogromną przewagę. Ludzcy przodkowie, gdy nauczyli się dzielić między sobą zadania oraz czerpać korzyści z tej współpracy, w krótkim czasie opanowali całą Ziemię, a inne gatunki zwierząt zepchnęli na margines. | |||
Od XVIII wieku mamy jednak do czynienia z kolejnym wielkim przełomem, który tym razem mogą opisać socjologowie i prawnicy - pojawieniem się '''korporacji'''. Słowo „korporacja” pochodzi od łacińskiego wyrazu corpus, oznaczającego ciało. Oto jedna z pierwszych definicji tego pojęcia, zaczerpnięta z rozprawy Stewarta Kyda z 1794 roku | |||
{{Cytat|[Korporacja jest] zbiorem wielu osób złączonych w jeden organizm, występującym pod własną nazwą, mającym zapewnioną ciągłość istnienia w sztucznej postaci i obdarzonym, mocą prawa, zdolnością działania jako osoba|Traktat o prawie korporacji}} | |||
Korporacja nie jest więc podobna do superorganizmu. Ona JEST superorganizmem. Fikcja prawna uznająca "zbiór wielu osób" za nowy rodzaj osoby, okazała się przepisem na sukces. Dzięki korporacjom i prawu korporacyjnemu Wielka Brytania wysunęła się na przód pierwszej rewolucji przemysłowej. Zaczęły następować procesy analogiczne do wcześniejszych wielkich przełomów. W XX wieku korporacje zaczęły spychać małe firmy na margines, zajmując dla siebie najbardziej lukratywne rynki. Dzisiaj korporacje są tak potężne, że tylko rządy państw są w stanie kontrolować największe z nich (dodajmy: tylko niektóre rządy i tylko czasami). Pamiętaj, że przy superorganizmie dobór na niższym poziomie staje się mniej istotny, niż dobór na wyższym poziomie. Raczej nie przejmiesz się śmiercią pojedynczej komórki własnego ciała. Korporacja nie przejmie się śmiercią pojedynczego człowieka. | |||
Ekonomiści mówią o zjawisku '''kosztów zewnętrznych''' (''externalities''). Są to koszty ponoszone przez osoby trzecie, które nie wyraziły zgody na transakcję powodującą owe koszty. Przykładowo jeśli rolnik zaczyna używać nowego nawozu sztucznego, który zwiększa jego plony, a jednocześnie powoduje wzrost ilości trujących ścieków wpływających do pobliskiej rzeki, to on sam pomnaża swoje zyski, przerzucając koszty swoich działań na innych. Kiedy korporacja spala paliwa kopalne, sama zyskuje w ten sposób energię znacznie przyspieszającą produkcję, ale społeczeństwo musi się mierzyć ze skutkami [[globalne ocieplenie|globalnego ocieplenia]]. Korporacja istnieje, by przynosić jak największe zyski swoim udziałowcom - między innymi przenosząc koszty działalności na innych. | |||
Jedyną instytucją, która jest jeszcze w stanie kontrolować największe korporacje - jest państwo. Może nadal nałożyć na nie większe podatki, by w ten sposób pośrednio finansowały tworzone przez siebie koszty zewnętrzne. Może uregulować ich działalność tak, by nie mogły przerzucać kosztów na ogół społeczeństwa. Może wymusić podział korporacji na mniejsze jednostki, by nie stały się zbyt potężnym superorganizmem, który pochłonie państwa. | |||
Jeśli jesteś libertarianinem, pewnie kręcisz głową na myśl o takiej interwencji państwa. Ale pomyśl w ten sposób - korporacja oferuje płatne usługi, z których możesz nie korzystać. Ale nie pyta Ciebie o zgodę, czy chcesz ponosić koszty jej działalności. Korporacja zwykle robi wszystko, by koszty zewnętrzne ukrywać, dlatego mogą nie być widoczne na pierwszy rzut oka. Ale czy nie sądzisz, że jest to karygodne naruszenie Twojej wolności? | |||
Na przykład lobby węglowe w Polsce stara się, by rynek węgla był jak najgorzej regulowany, bo dzięki temu może odpady węglowe sprzedawać do gospodarstw domowych. Te spalając go, powodują zimą nieznośny smog, który ma porażający wpływ na ludzkie zdrowie. Wedle różnych szacunków w Polsce z powodu smogu rocznie umiera ok. 40-45 tysięcy ludzi. Korporacja jest superorganizmem wyższego rzędu. Śmierć ludzi to dla niej tylko statystyka, podobnie jak dla Ciebie roczna liczba umierających komórek Twojego ciała. | |||
Obawiasz się, że państwo niewiele może tu zdziałać? Historia pokazuje, że może. Kiedy w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku w Stanach Zjednoczonych gwałtownie wzrosła liczba właścicieli samochodów, nastąpił równie szybki wzrost ilości ołowiu, który wydobywał się z amerykańskich rur wydechowych. Z roku na rok przybywały dowody na to, że rosnąca liczba ołowiu dostaje się do płuc, krwiobiegów i mózgów Amerykanów i zaburza rozwój układu nerwowego u dzieci. Przemysł chemiczny jednak przez dziesiątki lat skutecznie udaremniał wszelkie próby wprowadzenia zakazu dodawania tego pierwiastka do benzyny. Był to klasyczny przypadek, gdy superorganizm korporacyjny stosował wszelkie narzędzia wpływu, by nadal móc przerzucać koszty zewnętrzne na społeczeństwo. | |||
Znacznie później dopiero grupa kongresmenów reprezentujących dwie największe partie wystąpiła w obronie dzieci przeciwko przemysłowi chemicznemu, co doprowadziło do całkowitego usunięcia ołowiu z benzyny u progu lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Dzięki jednej, prostej interwencji stężenie ołowiu we krwi dzieci zmalało wraz ze spadkiem ilości tego pierwiastka w benzynie, co - jak się uważa - przyczyniło się do wzrostu IQ, obserwowanego w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat! | |||
Jeszcze większe wrażenie robią liczne badania pokazujące, że proces wycofywania benzyny ołowiowej, który rozpoczął się pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku, mógł odpowiadać nawet za połowę nadzwyczajnego, niewyjaśnionego w inny sposób spadku przestępczości, który nastąpił w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Od lat pięćdziesiątych do końca lat siedemdziesiątych dziesiątki milionów dzieci, szczególnie te z biednych dzielnic miast, dorastały z wysokim stężeniem ołowiu we krwii, co powodowało u nich znacznie zwiększenie impulsywności. Gdy dorosły, odpowiadały za ogromny wzrost przestępczości, który przeraził Amerykę. Gdy ich miejsce zastąpiło nowe pokolenie, z mózgami wolnymi od ołowiu, nastąpił z kolei gwałtowny spadek liczby przestępstw. | |||
Odgórne regulacje czasami są jednak prawdziwym wybawieniem. Nic nie wskazuje na to, że wolny rynek poradziłby sobie z tym problemem w bardziej skuteczny i humanitarny sposób. Jeśli jesteś silnie lewicowym czytelnikiem, być może myślisz - "''Hurra! To są niebite dowody, że kapitalizm to gówno i należy od niego odejść!''". Otóż nie. Oddajmy głos najmniej licznej, ale też mającej swoje racje, grupie - libertarianom. | |||
=== Libertarianizm - w obronie mechanizmów rynkowych === | |||
W roku 2007 roku ojciec Davida Goldhilla zmarł w szpitalu z powodu infekcji, którą zaraził się w szpitalu. Goldhill, chcąc zrozumieć tą niepotrzebną śmierć, zaczął czytać o amerykańskim systemie opieki zdrowotnej, w którym rocznie umiera 100 000 osób z powodu podobnej infekcji. Z przerażeniem odkrył, że śmiertelność może spaść nawet o 2/3, gdy szpitale przestrzegają kilku procedur. Niestety większość szpitali tego nie robi. Goldhill, lewicowy zwolennik amerykańskich Demokratów, zastanawiał się, jak to możliwe, że jakaś organizacja nie skorzystała z okazji, aby podjąć proste działanie przynoszące tak wielkie korzyści. W świecie biznesu takie zaniedbanie doprowadziłoby do bankructwa. Gdy dalej drążył temat, doszedł do wniosku, że źle dzieje się wtedy, gdy dobra i usługi są oferowane bez udziału prawidłowo działającego rynku. | |||
Dwa lata później w miesięczniku "The Atlantic" opublikował esej o prowokacyjnym tytule "How American Health Care Killed My Father" (''Jak amerykańska służba zdrowia zabiła mojego ojca''). Zwrócił uwagę na niedorzeczność rozwiązania polegającego na wykorzystywaniu ubezpieczenia do opłacania rutynowych świadczeń. Ubezpieczenie - zdaniem Goldhilla - wykupujemy na wypadek katastrofy. Wkładamy pieniądze wraz z innymi ludźmi do puli ubezpieczeniowej, w ten sposób rozpraszając ryzyko. Rutynowe wydatki z innych dziedzin życia na ogół pokrywamy z własnej kieszeni, poszukując najwyższej jakości za jak najniższą cenę. Nie będziemy się ubezpieczać od wymiany oleju. | |||
Idąc do supermarketu pomyśl o tym, że setki firm zainwestowało mnóstwo czasu, pieniędzy i kapitału intelektualnego, by zmniejszyć koszt dostarczenia Ci towaru nawet o grosik. Teraz wyobraź sobie, że ceny znikają z półek. Kasjerka skanuje wybrane przez Ciebie produkty, które pokrywa Twój ubezpieczyciel. Czasami musisz coś dopłacić, ale generalnie zyskujesz to wszystko w swoim pakiecie ubezpieczenia spożywczego. | |||
W takim systemie znika motywacja do poszukiwania innowacyjnych rozwiązań obniżania kosztów jedzenia albo poprawiania jego jakości. Supermarkety dostają pieniądze od firm ubezpieczeniowych, które z kolei otrzymują nasze składki. Składni zaczną rosnąć, ponieważ supermarkety będą oferować te produkty, za które ubezpieczyciele zapłacą najwyższą cenę, a nie takie, które dostarczą najwyższą wartość klientom. | |||
Wraz ze wzrostem cen żywności lewica zacznie się domagać, by państwo finansowało składki ubezpieczenia spożywczego ludziom ubogim i seniorom. Odkąd jednak rząd staje się największym nabywcą żywności, sukces supermarketów i firm oferujących ubezpieczenie spożywcze zależy przede wszystkim od maksymalizowania wpływów od rządu. Aby to sfinansować, rząd będzie musiał podnosić podatki i w ten sposób wszyscy przeznaczymy 25% swoich dochodów za wzajemne finansowanie absurdalnie drogiego jedzenia. | |||
Jak przekonuje Goldhill, dopóki konsumenci nie będą musieli brać pod uwagę ceny, a ktoś inny będzie płacić za nasze wybory, sytuacja będzie się pogarszać. Niektórzy jako rozwiązanie proponują ekspertów, którzy ustalaliby odgórnie cenę różnych zabiegów, ale w ten sposób wracamy do gospodarki centralnie planowanej, która w przeszłości nie sprawdzała się najlepiej. Jedynie automatyczne mechanizmy rynkowe są w stanie połączyć popyt, podaż i pomysłowość tak, aby zapewnić opiekę zdrowotną za możliwie najmniejszą cenę. | |||
Istnieje na przykład rynek zabiegów LASEK. Jest to laserowa korekcja wzroku, dzięki której pacjenci nie muszą już nosić okularów ani soczewek kontaktowych. Lekarze są zmuszeni konkurować ze sobą, gdyż zabieg ten nie jest finansowany przez ubezpieczenia. Pacjenci biorą więc pod uwagę cenę. Dzięki konkurencji i innowacyjności cena tej operacji spadła o blisko 80% w stosunku do ceny, gdy wprowadzono ją po raz pierwszy. | |||
Gdy libertarianie mówią o niewidzialnej ręce rynku albo spontanicznym ładzie, nie powinniśmy zbywać ich śmiechem za powtarzanie starych komunałów. W dużej mierze mają rację. Lewica, ze swoją skłonnością do ingerowania w rynek, potrafi zapędzić się zbyt daleko. Organizacja pracy w myśl gospodarek komunistycznych lub socjalistycznych, gdzie ludzie muszą pracować w grupach znacznie większych niż naturalne, powoduje wyraźny spadek wydajności, ponieważ przez rozproszenie odpowiedzialności spada motywacja do pracy. Dlatego kraje komunistyczne lub radykalnie socjalistyczne często w coraz większym stopniu uciekają się do gróźb i metod siłowych, aby wymusić współpracę. Plany pięcioletnie rzadko działają równie dobrze, jak niewidzialna ręka. Lewica powinna o tym pamiętać. A libertarianie są od tego, by jej o tym przypominać. | |||
== Materiały warte uwagi == | == Materiały warte uwagi == |