Źródła:Walka o nasz świat!
Walka o nasz świat!
Poniżej znajdują się trudne emocjonalnie treści
Zawartość: Cierpienie, tortury
Jeśli potrzebujesz pomocy, przydatne informacje (np. telefony wsparcia) znajdziesz tutaj. W pilnych sprawach możesz zadzwonić na pogotowie - 112 lub 999
Rozdział 1
-Dzisiaj nas zaatakują – mówi generał Kenexiaków, patrząc na wschodzące śłońce.
-Ale jak to? - odpowiada pomocnik – oni tak szybko by nie zorganizowali ataku, przecież skonfiskowaliśmy im broń. Panie generale to niemożliwe.
-Przygotujcie się do obrony. Co my tam mamy?
-80 bazook, 15 pocisków samonaprowadzających, 60 granatów, 26 bomb kasetowych, 32 strzelby, 4 uzi, 10 snajperek i 2 super owce.
-To nie wystarczy...
-Przecież oni nie są uzbrojeni! Generale!
-Posłuchaj mnie! Oni nie są tu sami! Ludzie przybyli tu by nas zniszczyć i uwierz mi że nie jest to mała drużyna. To istna plaga. Cały wszechświat chcą zagarnąć dla siebie. Konfiskowanie broni nic nie da.
W tym momencie słychać głośny huk.
-Generale, ten dźwięk... nie znam tej broni.
-Ty jeszcze nie spotkałeś się z ich technologią.
Kolejny huk jeszcze bliżej...
-Do broni! Za nasz wormsowy świat!!! - krzyczy generał
-Za wrmsowy świat! - odpowiada tłum
-Otworzyć ogień, strzelać z bazook ... teraz!
Rozpoczyna się seria strzałów.
-W nikogo nie trafiliśmy – odpowiada jeden z żołnierzy
-To pułapka – krzyczy przywódca po czym upada na ziemię
-Są niewidzialni! - stwierdził szeregowy Kadex – strzelać gdzie popadnie, tylko się nie pozabijajcie!
-Pada seria strzałów, nagle z powietrza leci krew
-Trafiłem! - mówi szeregowy Parodox po czym upada na ziemię
-Czemu on upadł!
-Nie wie... aaaaaa moja gło ... łowa
-Co tu się dzieje! Aaa zabiję tych pierdolonych ludzi, zadźgam ich, zniszczę! - wrzasnął Kadex po czym zaczął strzelać gdzie popadnie. Po pewnym czasie poczuł userzenie w głowę i stracił przytomność. Ostatnim strzałem zabił niechcący pomocnika.
Rozdział 2.
Kadex zaczął powoli odzyskiwać przytomność. Leżał na twardym łóżku w ciemnym i ponurym pomieszczeniu. Z prawej strony znajdowały się narzędzia takie jak piły, wiertła, noże. Poczuł ucisk w brzuchu. Wiedział co chcą z nim zrobić. Panicznie się rozglądał. Usłyszał kroki. Wiedział już na 100% że to ludzie. Pewnie będą na nim robić eksperymenty. Do pomieszczenia weszło trzech mężczyzn z karabinami i maskami na twarzach.
- Twoje narządy będą nam potrzebne. Nie widzę sensu aby ci to tłumaczyć bo i tak są to twoje ostatnie chwile życia. Na początek wpuścimy tobie kwas siarkowy 6. Będzie bolało ale nasze środki znieczulające na was nie działają – po czym jeden z badaczy podpiął kroplówkę do Kadexa. - Twoje cierpienia potrwają około 20 minut
Kadex próbował się na siłę uwolnić ale bezskutecznie. Jakaś tajemnicza siła nie pozwalała mu się ruszyć. Kwas zaczął wlewać się do jego krwi. Kadex poczuł silne pieczenie które szybko narastało. Po minucie zaczął krzyczeć z bólu. I wtedy zgasło światło. Nie było nic widać. Wysiadł prąd. Nasz bohater bez trudu wstał. Badacz krzyczał :
- Proszę nie zabijaj mnie! Mam żonę i dziecko!
- Ja też mam a jakoś chciałeś mnie zabić! - krzyknął w złości Kadex i zabił nożem badacza. Dwóch pozostałych zaczęło uciekać. Jednak to ich nie uratowało. Kadex wziął uzi ze stołu i zastrzelił obu. Wyszedł z pomieszczenia na korytarz. Zakradł się do drzwi od innego pomieszczenia. To co zobaczył jednak bardzo nim wstrząsnęło. Widział worma którego żywcem pożerało jakieś zwierze. Kadex w szale wszedł i zabił za pomocą uzi wszystkich ludzi i tego stwora. Podbiegł do rannego worma który resztką sił powiedział :
Biegnij to miasta! Oni chcą [kaszel] za... zab... bić wszystkich. Kobiety [kaszel] i dzieci. A ich ciałami nakar ... mić te st... - po tym wylewająca się krew z jego buzi uniemożliwiła mu oddychanie. Po kilku sekundach skonał.
Rozdział 3.
W mieście wormsów żona Kadexa razem z 12-to letnim synem szykują się na przyjęcie które ma się odbyć za kilka godzin. Syn KadexJunior nie zwracając na nic uwagi wyszedł z domu pobawić się z kolegami. Matka nie zauważywszy tego zaczęła się przebierać. Po kilku minutach zawołała :
-KadexJunior, gdzie jesteś?
Cisza...
-Syneczku!
Znowu cisza...
-O nie!
Żona zaniepokojona wyszła z domu jednak dostrzegła syneczka w oddali. Krzyknęła :
-Syneczku! Przygotowałam ci ubranka, choć się przebrać!
Nagle pojawił się głośny świst a potem huk, cały dom wybuchł. KadexJunior nie wierzył w to co zobaczył. W jednej sekundzie stracił swoją mamę.
-Mamo! Mamo! Nieee!
Odpowiadał tylko dźwięk palącego się domu.
-Mamo, nie zostawiaj mnie! Proszę! Nieeeee!
Po tym mimo ognia wbiegł do domu, zaczął się dusić ale nie zwracał na to uwagi. Po minucie szukania znalazł zwęglony szkielet swojej matki. Nie miał czym oddychać. Jednak to nie dla niego nie liczyło. Chciał umrzeć. Zaczęło mu się kręcić w głowie i mdlić. Wtedy pomyślał :
-Ale został mi jeszcze tata, nie mogę go zostawić.
Postanowił wyjść jednak w tym momencie dach budynku się zawalił. KadexJunior został przygnieciony płonącym fragmentem budynku. Po kilku sekundach zmarł.
--Baza ludzi--
-Zbombardowaliśmy ich miasteczko. Wśród nich wybuchła panika co jest dla nas bardzo korzystne. Szacujemy że wybiliśmy 60% mieszkańców miasta.
-Tylko 60%? Macie zabić wszystkich. Te robale nie mają prawa bytu. One nie mają swoich praw. Są po to aby je rozdeptać. Macie wytępić tą rasę. Planeta niezamieszkana przez obcą formę życia to mniej papierkowej roboty a tej chcemy uniknąć. Jeśli ich nie wytępimy zaraz zlecą tu się wszelkie inspekcje i Obrońcy Praw Obcych. A na co nam to? Broń jest teraz taka tania że ekonomiczne rzecz ujmując zabicie ich jest bardziej opłacalne...
Rozdział 4.
Kadex przez chwilę nie wiedział co zrobić. Był otoczony przez trupy a sam stał w kałuży krwi. Wtedy dostrzegł wielkie naczynie z dziwną, zieloną cieczą. Podszedł do niego i poczuł bijące od niego ciepło. Ciecz jednak zaczęła dziwnie się zachowywać, jakby chciała lecieć w jego stronę. Przeraził się tym i czym prędzej wyszedł z tego pomieszczenia. Na korytarzu nigdzie nie dostrzegł przeciwnika więc postanowił poszukać wyjścia. Uchylił pierwsze drzwi. Był to magazyn broni. Kadex się ucieszył i wziął do ręki dziwnie wyglądający pistolet. Poszedł dalej. Postanowił nie otwierać pozostałych drzwi tylko iść przed siebie. Jednak im dalej się posuwał tym coraz silniej czuł chłód dobiegający z tyłu. Za każdym razem gdy się odwracał jednak nic dziwnego nie widział. Uczucie to jednak cały czas narastało, zupełnie jakby ktoś szedł tuż za nim i dmuchał zimnym oddechem. Kadex wziął broń, odwrócił się i wycelował w tył. Oczywiście nic dziwnego nie zobaczył. Ale zauważył że pistolet jest oszroniony.
- Co tu się dzieje? - powiedział ze strachem sam do siebie. Czuł jak chłód wnika do jego ciała. Zaczął z przerażenia biec przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Wtedy poczuł ogromny wstrząs po czym upadł na podłogę. Chciał wstać, jednak poczuł ogromny ból w plecach. Obok niego znajdowały się uchylone drzwi. Doczołgał się i wszedł do środka. Był to schowek na kombinezony. Kadex ukrył się między nimi i dopiero teraz zauważył że zaczyna mu pękać skóra.
Rozdział 5.
Na statku kosmicznym :
- Panie kapitanie! Ktoś zabił kilku naszych ludzi i nasze zwierze.
- A glizdy są wszystkie?
- Brakuje jednej, właśnie ustalamy której.
- To rób to szybciej Marianie! Nic nie może nam przeszkodzić!
- Ależ panie kapitanie. Nawet jeśli się gdzieś zaszył to w końcu się wykrwawi. W końcu wormsy źle znoszą duże wysokości. Zaczynają popadać w paranoje ...
- Wiem, nie musisz mi tłumaczyć! Ale nie mogę pozwolić aby coś nie wypaliło. Znajdzie go.
- Ale jak?
- Jak to jak. Naukowcy już skończyli pracować nad Adenozewormem.
- Nad czym?
- Ta substancja zawsze zmierza w stronę wormsów. Odkryliśmy że one emitują dość dziwne pole magnetyczne. Ale zaraz ... z choinki się urwałeś? Marian, przecież powinieneś to wiedzieć!
- Ciągle mówisz na mnie Marian a wcale nie powinieneś.
- Co? Ty nie jesteś Marian?
- Bingo - oznajmił szeregowy po czym wyciągnął pistolet.
- Ale...
- Żadnego ale ćwoku! Gadaj wszystko co wiesz o wormsach!
- Co konk... konkretnie.
- Powiedz coś więcej o tym polu magnetycznym!
- No więc ... Wormsy emitują niespotykane dotąd przez ludzi dziwne pole magnetyczne. Odkryliśmy że daje ono naprawdę wielką moc. Umożliwia na przykład zapalenie sobie ręki bez oparzenia albo upadek z dużych wysokości bez większych szkód. W nich tkwi naprawdę olbrzymia moc a my chcemy ją wykorzystać.
- Do czego?
- Jak to do czego? Do podboju kosmosu. Dzięki temu będziemy niezwyciężeni!
- Tak? Ja zaraz ci odstrzelę głowę!
- Nie zrobisz tego.
- Dlaczego?
- Widzisz co trzymam w ręku? Niby zwykły pilot. Jednak pewien czerwony guzik się na nim wyróżnia. Wystarczy że go nacisnę a wypuszczę moje psy które uwielbiają robacze mięso.
- Tyle że ja jestem człowiekiem.
- Na pewno? Więc dlaczego tak się boisz tego przycisku?
- Nie boję się. Klikaj śmiało. Nic mi nie zrobisz!
- Pocisz się. A przecież tu jest zimno. Po za tym dostrzegam na twoim ubraniu czerwone plamy. Źle znosisz wysokości?
- Odwal się!
- A więc żegnaj - oznajmił kapitan po czym naciśnął czerwony przycisk. Wtedy Marian nagle zniknął a na jego miejscu pojawił się Kadex. W oddali już było słychać szczekanie. Kadex wycelował w kapitana i wykrzyczał :
- GIŃ Śmieciu! - po czym wystrzelił. Jednak pocisk przeleciał przez kapitana i wybuchł dopiero w kontakcie z tylną ścianą.
- To hologram! - przeraził się Kadex.
- Brawo - powiedział rozbawiony kapitan - Pieski już po ciebie biegną.
Rozdział 6.
Kadex był przerażony. Nie wiedział co robić. W oddali było już słychać szczekanie. Zadawał sobie pytania - Więc po co on mi to powiedział, skoro to tylko hologram? Czego się bał? Nie rozumiem. Odgłosy zwierząt było słychać coraz bliżej. Kadex czuł się coraz gorzej. Był już cały zakrwawiony i czuł że jeśli szybko nie zleci niżej to umrze.
Muszę się dostać na mostek! Skoro kapitan był tutaj to musi być niedaleko.
Wiedział że po drodze napotka z pewnością psy, jednak był na to gotowy. Już miał iść gdy dostrzegł pudło z papierami. Podszedł do niego.
Tak. To mapa - powiedział sam do siebie.
Hmm... Mostek jest 22 metrów stąd. Dam sobie radę. Usłyszał nagle szczeknięcie tuż za sobą, szybko się odwrócił i strzelił psu prosto w głowę. Wziął mapę i wybiegł w przerażeniu. Tylko co zdążył wyjść a dostrzegł kilka psów biegnących w jego stronę.
- Gińcie karykatury! - krzyknął, po czym wystrzelił serię strzałów. Coraz trudniej mu się celowało. Obraz robił się mętny, zaczął słyszeć piszczenie w uszach.
- Teraz albo nigdy - pomyślał Kadex po czym zaczął biec przed siebie strzelając cały czas do przodu. Psy jeden po drugim obrywały i upadały na ziemię jednak z daleka już biegły następne. Krwi na podłodze było tyle że Kadex zaczynał się ślizgać. Czuł się coraz gorzej a do mostka zostało 6 metrów. Nie miał już sił. Upadł na podłogę a jego krew wymieszała się z krwią psów. Wiedział że to koniec. Przez oczami miał swoje wspomnienia z dzieciństwa :
- Tato, jak ty to robisz że owce tobie nigdy nie uciekają?
- Widzisz synu, to coś więcej niż dyscyplina. Jednak jesteś jeszcze za młody aby to zrozumieć.
- Ale tato, powiedz.
- Powiem ci na twoich urodzinach.
- Super!
Jednak pamiętał że następnego dnia jego ojciec musiał wyruszyć na wojnę i nigdy już nie wrócił. Też nigdy nie powiedział co robi że owce zawsze robią to co on chce. Przypomniał sobie jednak co mówił kapitan o tym polu magnetycznym.
- Mój tata umiał kontrolować owce, myślami?
Psy były już bardzo blisko, Kadex użył całej swojej siły i wstał. Zwierzęta były już o pare kroków przed nim. Kadex wystawił rękę przed siebie, poczuł dziwny ból głowy. Wcale nie był nieprzyjemny, raczej czuł się tak jakby nieużywany element mózgu rozpoczął pracę. Psy natychmiast się zatrzymały. Popatrzyły chwilę i uciekły.
- Jeszcze tylko 5 metrów - powiedział sam do siebie Kadex. Z wielkim trudem przeszedł ten dystans. Gdy znalazł się na mostku, natychmiast złapał kontroler i popchnął go do przodu aby obniżyć wysokość. W tym momencie ciemno się mu zrobiło przed oczami, przestał racjonalnie myśleć. Gdy się ocknął, statek spadał niemal pionowo, prosto na miasto.
- O kurwa! - przeklnął Kadex i pociągnął kontroler do siebie najmocniej jak mógł. Zaczął czuć się lepiej, wracała mu siła typowa dla wormsa. Usłyszał komunikat :
- Zderzenie z gruntem za 10 sekund
- Nieee!
- 9 sekund
- Litości daj...
- 8 sekund
- ... mi czas!
- 7 sekund
- Wybaczcie mi wybaczcie
- 6 sekund
- Sam zniszczę swoje miasto!
- 5 sekund
- Mam nadzieję że moja żona ...
- 4 sekundy
- ... i dziecko nie przebywają w mieście.
- 3 sekundy
- Przepraszam
- 2 sekundy, 1 sekunda
Koniec...